Piątki zazwyczaj są fajne. Do pracy iść trzeba, obowiązków też nie mniej, a jednak dzień ten jest milszy. Rozpoczyna coś, na co wszyscy czekają jak na zbawienie - WEEKEND, albo jak kto woli fajrant.
Tak sobie myślę, że piątek jest nawet fajniejszy od soboty, bo jest jeszcze perspektywa tych dwóch dni z dala od pracy. Oczywiście nie dla wszystkich pewnie, ale nawet Ci co do pracy iść muszą pewnie traktują ten dzień z większą sympatią.
Domowe niezałatwione sprawy nie gniotą tak sumienia, jak w inny dzień tygodnia. Nawet jak się prania nie wstawi i bajzel w domu panuje jak po przejściu Katriny i deszczu meteorytów, to świat się nie skończy (choć miał już to zrobić kilka razy), bo zawsze jest sobota, a od biedy i niedziela.
Mój dzisiejszy piąteczkowy wieczór sponsoruje wyraz - laba, o ile jeszcze coś takiego funkcjonuje w życiu pracującej mamy. Jakby ktoś pytał o moje plany na najbliższe godziny, to mam zamiar leżeć jak dętka i intensywnie odmóżdżać się przed ekranem telewizora. O! Taki mam plan, i nie zmienię go za nic.
Więc miłego wieczorku i przyjemnego weekendu dla wszystkich czytających tą leniwą notkę. A tym, co jutro do pracy iść muszą ślę kondolencje, szczególne pozdrowienia i szczerze łączę się w bólu.
Popołudnie piątkowe upłynęło mi na próbie wyciśnięcia witamin z marchewy i jabłuszka (co by zdrówko troszkę podreperować), a córeczce mej na rysowaniu.
Poza tym popstrykałam Oli kilka fotek, aby uwiecznić proces powstawania tych abstrakcyjnych dzieł sztuki.
Tak sobie myślę, że piątek jest nawet fajniejszy od soboty, bo jest jeszcze perspektywa tych dwóch dni z dala od pracy. Oczywiście nie dla wszystkich pewnie, ale nawet Ci co do pracy iść muszą pewnie traktują ten dzień z większą sympatią.
Domowe niezałatwione sprawy nie gniotą tak sumienia, jak w inny dzień tygodnia. Nawet jak się prania nie wstawi i bajzel w domu panuje jak po przejściu Katriny i deszczu meteorytów, to świat się nie skończy (choć miał już to zrobić kilka razy), bo zawsze jest sobota, a od biedy i niedziela.
Mój dzisiejszy piąteczkowy wieczór sponsoruje wyraz - laba, o ile jeszcze coś takiego funkcjonuje w życiu pracującej mamy. Jakby ktoś pytał o moje plany na najbliższe godziny, to mam zamiar leżeć jak dętka i intensywnie odmóżdżać się przed ekranem telewizora. O! Taki mam plan, i nie zmienię go za nic.
Więc miłego wieczorku i przyjemnego weekendu dla wszystkich czytających tą leniwą notkę. A tym, co jutro do pracy iść muszą ślę kondolencje, szczególne pozdrowienia i szczerze łączę się w bólu.
Popołudnie piątkowe upłynęło mi na próbie wyciśnięcia witamin z marchewy i jabłuszka (co by zdrówko troszkę podreperować), a córeczce mej na rysowaniu.
Poza tym popstrykałam Oli kilka fotek, aby uwiecznić proces powstawania tych abstrakcyjnych dzieł sztuki.
porcja witamin dla małej i dużej babeczki |
Ja również życzę miłego i spokojnego odpoczywania ....i niech to będzie przed telewizorem w pozycji nawet wiszącej aby tylko pani odpoczeła bo i po to ma pani weekend . Zasługuje pani na no to nie podlega dyskusji...:)
OdpowiedzUsuńKażdy zasługuje Pani Aniu na dwa dni wolnego w tygodniu, a Ci co w weekend pracują powinni być sowicie za to wynagradzani!!!
OdpowiedzUsuńZgadzam kazdy ... bo kazdy na odpoczynek zasluguje .
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się czyta twojego bloga Gosiu.
OdpowiedzUsuńGRATULUJĘ ODWAGI :-)
dziękuję :) miło dostawać takie miłe komentarze, chociaż wiem, że nie zawsze wszyscy będą na "tak" i nie wszystkim się musi podobać... Jeśli jednak są osoby, którym się miło to czyta, to będę pisać dalej!
Usuń