Nie, jeśli myślicie, że to będzie kolejna lista TOP10 prezentów na Dzień Dziecka. Nie będzie to żadna lista i tym razem nie będę niczego polecać.
Wieczorem w niedziele przed zaśnięciem naszedł mnie pewien
rodzaj matczynej zadumy. Zaczęłam zastanawiać się czego ja się w ogóle po tym
Dniu Matki spodziewam, czego oczekuję. Jak musiałby wyglądać ten dzień żebym
mogła go nazwać świętem? Jaki prezent wynagrodziłby mi wszelkie rodzicielskie
trudy i docenił mnie jako matkę.
Pomyślałam, że chciałabym tak raz z pompą, z przytupem ten
mój dzień świętować. Że może jakiś weekend w SPA, rameczkę ze zdjęciem i wielki
bukiet tulipanów. I zasnęłam z tym życzeniem na ustach, lecz spałam krótko, bo
moja córka uznała, że Dzień Matki powinien być jak najdłuższy,
najefektywniejszy i zacząć się musi dokładnie punkt 5:20.
Dziecko moje obudziło mnie słowami "Choć pokoiku mamo, chcę
bajeczkę!". Myślałam, że z okazji tego dnia przewidziane są dla
rodzicielki jakieś fory, taryfy ulgowe albo chociaż happy hours.
No i było dogorywanie
przy "Umi zumi", "Dorze" i "Peppie" czyli
innymi słowy dzięki niespotykanej dobroci własnej córki miałam możliwość
poznania nowych przygód swoich ulubionych bohaterów porannej telewizji.
Potem praca,a tam siedem godzin minęło zupełnie zwyczajnie.
Kiedy styrana wróciłam do domu nie było fajerwerków. Był standardzik, rutyna i
chleb powszedni. Na mych policzkach jak co dzień rozgościło się pierdyliard
najsłodszych buziaków, uściski małych rączek prawie połamały moje żebra, a w
uszach zabrzmiały ukochane przeze mnie słowa "mamo, pomiziaj mnie
włoskami" (fetysz Oli, o tym jeszcze nie było). Następnie rytuał
zdejmowania skarpetek i podwijania rękawków. I kilkuminutowe łaskotanie moimi
rozpuszczonymi włosami jej bosych nóżek, małych rączek przerywane słodkim
chichotem.
Zabawa została przerwana się kiedy już fryz mój został
doszczętnie zniszczony, a garść moich włosów zakończyła swój tragiczny żywot na
podłodze.
Oczywiście dostałam też kwiatka i czekoladki. Ola wykazała
się również własną inicjatywę obdarowując mnie kilkoma wyimaginowanymi
prezentami, które kazała mi otwierać okazując przy tym dziki zachwyt. A w
geście swym hojnym ofiarowała mi miedzy innymi: niewidzialną lalkę, misia,
kulkę łóżko, kawę i równie prawdziwy tort. Wszystko pięknie zapakowane w
niedostrzegalne dla oka ozdobne pudełeczka poprzewiązywane wielkimi kokardami.
Im głośniej krzyczałam z radości i zdziwienia tym ona donioślej się śmiała.
Dziecko moje najdroższe miało też nieskrywaną ochotę
władować mi do buzi kilka rozdeptanych okruchów po waflach. Na szczęście kiedy
mi je niosła potknęła się o porozrzucane kredki i owe przysmaki wchłonęła
otchłań dywanowych włosów. Przyniosła mi za to pogniecioną papierową kartkę A4
z czarnym kwiatem (podobno). I chociaż rzecz przez nią narysowana jak kwiat nie
wyglądała wcale. I chociaż narysowana przez nią rzecz bardziej jak węgiel,
kominiarz, albo plama smoły wyglądała, to piękna była, bo stworzona specjalnie
dla mnie.
Żeby było jeszcze weselej, miałyśmy wieczór tylko dla siebie. Żadnych blogów, kartkówek i sprawdzianów, bo moje dziecko miało ochotę na babskie ploteczki, wyżeranie truskawek i oglądanie tv. Ola poszła spać o 22:00. To był najdłuższy Dzień Matki w moim życiu i chyba jak dotąd najfajniejszy. Stop, co ja gadam, to nie było nic nadzwyczajnego, takie święta w jej wykonaniu to ja mam codziennie.
A najfajniejszym prezentem była, jest i będzie ona sama.
A najfajniejszym prezentem była, jest i będzie ona sama.
Masz najcudowniejszy prezent na świecie .
OdpowiedzUsuńWiem :)
UsuńZa paręnaście lat, będziesz mogła się do spa wybrać razem z córką :) Przyjemne z przyjemnym :) Na pożyteczne będzie czas kiedy indziej :)
OdpowiedzUsuńTo, że możemy patrzeć jak Nasze dzieci rosną, dojrzewają i są szczęśliwe jest dla mnie największym, najlepszym i najukochańszym prezentem jaki kiedykolwiek mogłam dostać od życia :)))
OdpowiedzUsuńBo dzień matki, my rodzicielki mamy przez 365 dni w roku :-*
OdpowiedzUsuńa co myślisz o zabawkach takich edukacyjno-rozrywkowych ;>?
OdpowiedzUsuńnie ukrywam kupuję na bazarkach zabawki i to co w sklepach znajdę czy na sprytnezabawki.pl i tylko na bazarku czasem znajdę a tak to ze sprytnych głónie bo mają dużo tego.
Oh jakie śliczne zdjęcia! Przeurocza dziewczynka :D Pozazdrościć rodzinki i przepięknych wspomnień :D
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać, jak nie będę musiała się martwić że wygasają mi OC z ubezpieczenia InterRisk tylko będę się cieszyć, że córka miała swój pierwszy występ baletowy :D
Piękne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuń