Dziś, 23 kwietnia obchodzony jest Światowy Dzień Książki, czyli doroczne święto organizowane przez UNESCO w celu promocji czytelnictwa, edytorstwa i ochrony własności intelektualnej za pomocą praw autorskich.
Pragnąc godnie ten dzień uczcić, a po cichu również po to żeby podchlebić się mojej mamusi ;), która od lat wielu wykonuje zawód - bibliotekarza, piszę tego posta, w którym chciałabym polecić kilka naszych ulubionych pozycji książkowych.
Nie chcę być hipokrytką. Nie będę kłamać wierutnie, że czytam co wieczór do poduszki. Ostatnio w ogóle jedyne co wpada mi w ręce to sprawdziany moich uczniów, podręczniki szkolne (to zawodowo), a w wolnych chwilach doedukowuję się literaturą fachową i poradnikami. W przeciwieństwie do mojego kochanego braciszka i mamusi molem książkowym nie jestem. Jednak to, że nie mam czasu pochłaniać miesięcznie tysiąca wolumenów, czyni ze mnie czytelnika wymagającego. Nie lubię zabierać się za coś co nie wiadomo czy mi się spodoba, przyda, czy zainteresuje. Owszem, lubię miłe lekkie powieści, ale muszę mieć na nie czas, bo jak się dorwę do jakiejś ciekawej to najchętniej przeczytałabym całą w jeden wieczór. Przy tylu obowiązkach trudno o taką sposobność, a na milion rat to ja nie lubię rozkładać. Więc takiego typu lektury muszą zawsze cierpliwie poczekać na moje wakacje.
Książkę, którą chciałabym polecić (żeby nie było) przeczytałam od dechy do dechy i nawet powiem szczerze, że jeszcze czasem do niej wracam. Jest to przewodnik pt. "Pstryk. Jak zmieniać, żeby zmienić" autorstwa Chip`a i Dan`a Heath.
W Pstryku bracia Chip i Dan przedstawiają historie zwykłych ludzi (nauczyciela, menadżera, rodzica czy pielęgniarki), którzy dzięki metodom opisanym w swojej książce osiągnęli nadzwyczajne rezultaty. Dowiemy się, jak jeden człowiek dzięki wprowadzeniu drobnych ulepszeń w opiece szpitalnej zdołał uratować życie stu tysięcy pacjentów. Poznamy nauczycielkę, która kiepskiej klasie pierwszaków stawia cel: „Pod koniec tego roku szkolnego będziecie jak trzecioklasiści”. Spotkamy też guru gospodyń domowych i odkryjemy, na czym polega technika „pięciominutowego ratowania pokoju” pozwalająca pokonać lęk przed sprzątaniem.
Bracia Heath pokazują, jak osiągnąć zmiany – bez względu na to, czy zamierzasz zmieniać swojego faceta, czy może tylko pragniesz zmienić obwód swojej talii.
Jeśli ktoś jednak myśli, że to jakaś zaczarowana książka, że wystarczy przeczytać i "pstryk" zmieni się Wam życie. Co to, to nie. Ona tylko podpowiada, daje jakieś rozwiązania. Trzeba jeszcze umieć i chcieć z tego skorzystać. Jeśli więc chcecie dowiedzieć się jak działać, żeby zmieniać - zapraszam do lektury.
Oto jak pisze o "Pstryku" wydawnictwo:
Pstryk to poradnik o tym, jak zmieniać.
Bez względu na to, czy zamierzasz tylko uporządkować biurko, czy zmienić świat.
Nie wahaj się, to łatwe.
Pstryk i już. Z książki dowiesz się:
• Jak dzięki sześciu prostym zasadom jeden lekarz uratował życie stu tysięcy pacjentów.
• Jak grupę nierozgarniętych pierwszaków zmienić w klasę bystrych uczniów.
• Jak stos rękawic roboczych pomógł w zaoszczędzeniu tysięcy dolarów.
• I co najważniejsze - jak zmienić swoje życie.
Bracia Chip i Dan Heath to konsultanci, trenerzy i autorzy bestsellerowych książek, które przetłumaczono na blisko 30 języków. Doradzali takim firmom jak Microsoft czy Nike.
A teraz doradzają nam, jak z powodzeniem dokonywać zmian w naszym domu, w pracy i w życiu.
Nie będzie to dla nikogo niespodzianką, jeśli powiem, że przez Olę często muszę (ale i chcę) sięgać po literaturę dziecięcą. Nie są to oczywiście byle jakie książeczki. Babcia Ela zadbała, żeby biblioteczka mojego dziecka była wyposażona w pięknie ilustrowane dziecięce bestsellery.
Wśród wielu pięknych pozycji Ola ma jednak swoją ulubioną - "Polscy poeci. Wiersze dla dzieci" Opracowanie zbiorowe. I nie jest to jak na złość książka z usztywnianymi kartkami, której nie pogniecie, nie upaćka. Uparła się na nią i oglądać chce w kółko. Z czytaniem nie nadążamy, bo Fasolcia przewraca strony w tempie błyskawicznym. Raz więc przerabiamy wspaniałe nieśmiertelnie i wiecznie młode bajki Brzechwy, raz Tuwima, a za stron kilka czytamy Fredrę. W książeczce tej znajdziemy również utwory Krasickiego, Jachowicza, Mickiewicza czy Konopnickiej. A kolorowe, zabawne ilustracje Marcina Południaka rozbawiają tak samo nas jak i Olę. Mam nadzieję, że moja córeczka nie zniszczy jej za szybko, bo bardzo lubimy czytać Oli o "Kaczce dziwaczce", "Małpie w kąpieli" czy "Chorym kotku". Muszę dodać, że Ola ma wybitnie uzdolnionego recytatorsko tatusia, który czyta z podziałem na role i głosy. Nawet taka stara baba jak ja, słucham tego z rozdziawioną paszczą... ;)
A teraz prawdziwy tzw. "must have". Bardzo poważna książeczka dla Pań - "Twój mężczyzna. Instrukcja obsługi" Martina Baxendale. To lektura obowiązkowa dla tych, co chciałyby się dowiedzieć jakie modele/gatunki mężczyzn w przyrodzie występują oraz dla tych, które model już jakiś konkretny posiadają i nie wiedzą jak z nim prawidłowo postępować.
Muszę przyznać, że dziwi mnie jednak objętość książeczki, oczekiwałoby się, że w końcu tak skomplikowany egzemplarz jak facet, będzie posiadał znacznie obszerniejszą instrukcję obsługi... :) a tu lipa kochane, musi nam wystarczyć zaledwie 34 strony.
Muszę przyznać, że dziwi mnie jednak objętość książeczki, oczekiwałoby się, że w końcu tak skomplikowany egzemplarz jak facet, będzie posiadał znacznie obszerniejszą instrukcję obsługi... :) a tu lipa kochane, musi nam wystarczyć zaledwie 34 strony.
A tak serio: dostałam tą pozycję od koleżanek na wieczór panieński. Uśmiałam się przeglądając ją (dużo w niej obrazków). Myślę, że ten poradnik z przymrużeniem oka byłby idealnym prezentem na tego typu okazje.
A to moja książeczka z dzieciństwa, która przetrwała ponad 20 lat - "Florentynka" Mariana Orłonia. Przez te lata przeszła przez ręce mojego brata i wszystkich młodszych kuzynów, a niedawno znowu wróciła do mnie, a właściwie do Oli. Zobaczymy czy ona również polubi ją tak bardzo jak jej mama....
Dla rządnych wiedzy i ciekawskich, a jako belfer z krwi i kości, z dziada pradziada, mam nadzieję, że się takowi znajdą:
Dla rządnych wiedzy i ciekawskich, a jako belfer z krwi i kości, z dziada pradziada, mam nadzieję, że się takowi znajdą:
Dzień ten po raz pierwszy obchodzono w 1995 roku.
Data 23 kwietnia jest symboliczna. W tym dniu zmarli: Miguel de Cervantes, William Shakespeare i Inca Garcilaso de la Vega (przy czym datę śmierci Shakespeare’a podaje się według kalendarza juliańskiego, a pozostałych dwóch – według gregoriańskiego).
W Wielkiej Brytanii i Irlandii Światowy Dzień Książki wyjątkowo obchodzony jest w pierwszy czwartek marca, tak aby święto to wypadało w trakcie semestru szkolnego.
Pomysł organizacji święta zrodził się w Katalonii – w 1926 roku wystąpił z nim wydawca z Walencji, Vicente Clavel Andrés. Z początku planowano związać je z datą 7 października, domniemaną datą urodzin Cervantesa, lecz ze względu na niepewność z nią związaną, ostatecznie ustalono datę 23 kwietnia.
W Hiszpanii Dzień Książki jest świętem oficjalnym już od roku 1930, a od 1964 – we wszystkich krajach hiszpańskojęzycznych.
23 kwietnia jest w Katalonii hucznie obchodzonym świętem narodowym, jako dzień jej patrona – Świętego Jerzego. Zgodnie z długą tradycją w Katalonii obdarowywano w ten dzień kobiety czerwonymi różami, mającymi symbolizować krew pokonanego przez św. Jerzego smoka. Później kobiety zaczęły odwzajemniać się mężczyznom podarunkami z książek.
Biuro Polskiej Izby Książki od kilku lat organizuje obchody tego święta w Polsce. Również na edycje 2008 przygotowywane są różnego rodzaju akcje i wydarzenia towarzyszące.
najbardziej podoba mi się instrukcja obsługi mężczyzny! :D
OdpowiedzUsuńhaha :D
pozdrawiam - Kasia :)
http://islandofflove.blogspot.com/
Skoro dziś mowa o książeczkach to ja w dzieciństwie ubóstwiałam 2:
OdpowiedzUsuń1. Heidi i i jej niezwykłe przygody
2. Ania z Zielonego Wzgórza, którą początkowo gdy nie umiałam jeszcze czytać czytała mi ją siostra ( codzienie do północy:p). Potem czytałam ją sama chyba ze 3 razy.
Na czasy liceum przypadło:
1. Zbrodnia i kara, F. Dostojewskiego ( do dziś kocham tę książkę)
2. Przedwiośnie,S. Żeromskiego
3. Nie wiem dlaczego ale także spodobał mi się Potop, H. Sienkiewicza:)
Książką którą mogę polecić dzisiaj jest ,, Córka opiekuna wspomnień" ( niestety nie pamiętam autora:(, ,,Dotknąć prawdy..."- A.van Heugten oraz tę którą aktualnie czytam: ,,Mowa ciała - czyli jak rozszyfrować myśli innych ludzi z ich gestów"- A. Pease.
Miłym zaskoczeniem dla mnie był prezent od przyjaciółki na urodziny: mały poradnik pt.,, Co zrobić aby twoje życie stało się piękniejsze".
Nienawidzę natomiast wszystkich książek W. Gombrowicza, z którymi musiałm użerać się przed maturą:). Jednak Florentynka to jest coś czym naprawdę watro się pochwalić. Bo u mnie żadna książka nie przetrwała tyle lat. Szacun:))
Jeśli chodzi o moją ulubioną książkę z dzieciństwa, to jest nią Pipi Langstrupf - wiadomo chodzi o te rude włosy, piegi i KONIA;P
OdpowiedzUsuńNie wiem czy znasz ten portal książkowy:
http://lubimyczytac.pl/
polecam:)
Pipi też lubiłam, za jej charakter, warkocze i pomysły szalone. Portalu jeszcze nie znałam, wejdę i sprawdzę. Ja polecam: http://www.ibuk.pl/
UsuńTak, Pipi była niepoprawną optymistką, ale i tak najbardziej podziwiałam ją za jazdę na oklep z gołymi nogami;P ja nie raz miałam obtarty tyłek w bryczesach;> więc ogromny szacun dla niej;)
UsuńO, a ja tego nie znałam, ale zaraz poznam:)
Książki najbardziej w świecie Kochamy i te małe i te duże!
OdpowiedzUsuńInstrukcja obsługi mężczyzny to zdecydowane: must have każdego sezonu!
Też mam kilka książek z dzieciństwa. Fajna pamiątka :)
OdpowiedzUsuń"Florentynka" to chyba moja jedyna książka z dzieciństwa która przetrwała "czytanie" mojego kuzynostwa :)
OdpowiedzUsuńej ej ej ja tam dbałam o zabawki, więc Florentynka wróciła do Ciebie w nienaruszonym stanie ;p
OdpowiedzUsuńbtw ubóstwiam ją do tej pory... mam nadzieję, że mała też ją pokocha <3
Ja właśnie jestem po "Pstryku" i ...jestem pozytywnie zmotywowana:)
OdpowiedzUsuńhttp://rozwoj-calanaprzod.blogspot.com/