31 maja 2013

Rybka zwana Olą

Ola nie jest spod znaku wodnika, nie jest też spod znaku rybek. Zgodnie z tym co podają horoskopy (w które średnio wierzę) córka moja Aleksandra jest baranem. Upartym jak osioł baranem, który kocha wodę. Do tego stopnia uwielbia tą ciecz, że po naszej dzisiejszej wizycie na basenie będą zmuszeni dolać kilka dobrych litrów, bo większość jej wysokość Oleńkowość wypiła, a resztę wychlapała wspólnie ze swoim kolegą Damianem.


23 maja 2013

Zęb-Olka

Ominęły nas kolki, i nocne budzenia "x" razy z powodów różnych. Omijają nas póki co większe choróbska i mamy nadzieję, że wciąż będą trzymać się od nas z daleka. Na dowód jednak tego, że w przyrodzie musi zostać zachowana równowaga, ząbkowanie u Oli jest nie lada wyzwaniem.
Pierwsze zęby, pierwsze słowo, pierwsze kroki, pierwsze zdanie.... To takie ekscytujące, że dziecko pokonuje kolejny etap. Jednak każdemu z tych wydarzeń towarzyszy inna radość i inne emocje. Każde dziecko pokonuje je w tempie dla siebie odpowiednim i w odpowiednim czasie.
Pierwsze ząbki jeśli są łaskawe mogą wyjść niezauważone, bez tego całego szumu wokół nich, bez krzyków i płaczu, bez nieprzespanych nocy i środków przeciwbólowych. Ząbki Oli są prawdopodobnie tak samo zadziorne i niepokorne jak ich właścicielka i ich wyrzynaniu się towarzyszą dodatkowe atrakcje.... O! Żeby było nam kolorowo!


16 maja 2013

"Bajka o Ciepłym i Puchatym"

Ola z Miecią Puchatą od firmy "dziecilubiametki"
Miałam pisać post na inny temat, ale czasu to wymaga, a dziś nie za wiele go mam. Tymczasem, na sen postanowiłam opowiedzieć Wam bajkę, którą niedawno poznałam. Wisiała sobie wydrukowana na kartce, przyczepiona do tablicy korkowej w mojej pracy... i dała mi do myślenia. Mam nadzieję, że i w Was wywoła chociaż malutką refleksję:

12 maja 2013

Koniec.... spacerowania w mękach ?

Pragnę Wam z radością ogłosić koniec moich koszmarów spacerowych z Olą. Jakiś czas temu pisałam Wam o terrorze wózkowym, który moja córka stosowała wobec swojej matki. Gardziła spacerami, jeśli tylko wózek pchała jej rodzicielka. Tych, którzy jeszcze nie mieli okazji o tym przeczytać - zapraszam TU



10 maja 2013

Czy wypada ... ?

Czy wypada karmić piersią w miejscu publicznym? Czy małemu dziecku wypada biegać po plaży bez majtek? Czy wypada rozmawiać w towarzystwie o pracy, religii, seksie, pieniądzach? Czy wypada pouczać inne matki, dawać rady na temat wychowania? Czy nauczycielowi wypada angażować się w politykę albo pisać bloga? Czy ojcu wypada kąpać swoją kilkuletnią córkę? Czy wypada wysyłać życzenia sms-em?
Całe życie musimy się zastanawiać czy nasze zachowanie mieści się w granicach przyjętych norm społecznych, czy nie wzbudzi kontrowersji. Czy w oczach innych ludzi nie wyjdziemy na źle wychowanych, bezpruderyjnych, materialistów, zakłamanych pedagogów, ekshibicjonistów, albo co gorsza zboczeńców.
Na powyższe pytania i wiele podobnych odpowiadać musiałam sobie często i myślę, że większość z Was również. Niektóre są tylko pytaniem retorycznym. Z pewnymi tymi wcale nie najprostszymi musiałam zmierzyć się dopiero niedawno.....



8 maja 2013

Tiramisu - deser rzymskich bogów

Gdy za oknem słońce świeci jak balia, 30 stopni C w cieniu, pot leje się z twarzy (tak jak mi dzisiaj), a przed Wami jeszcze zakupy, wyprowadzanie psa, albo spacer z dzieckiem - nic tak nie postawi Was na nogi, jak słynny deser z Półwyspu Apenińskiego. Tiramisu, a właściwie w języku włoskim: tirami sù, w wolnym tłumaczeniu znaczy „podnieś mnie, poderwij mnie”. Takie właśnie jest cudowne działanie tego dania, które między innymi składa się z kawy, kakao i likieru amaretto. To własnie za sprawą tych składników, deser ten daje "kopa" niczym Mamed Khalidov w MMA i poprawia nastrój niczym dobry film z Louis de Funès.

7 maja 2013

Majowy zawrót głowy

Maj to miesiąc który kocham całym sercem i raczej już nic tego nie zmieni.... może tylko poza gwałtownym przebiegunowaniem i zmianą klimatu. Miłość do tego miesiąca ma bowiem niewątpliwy związek z tym, co dzieje się z przyrodą....


2 maja 2013

Plama kontra mama cz.1

Moją inspiracją, do napisania postu o tej tematyce była ostatnia wizyta mojej kumpelki z jej półroczną córeczką., która zostawiła po sobie dużo marchewkowych śladów. Pominę fakt, że przyczyniłam się do tego nieznacznie, biorąc ją zaraz po jedzeniu na ręce i robiąc hopsia-hopsia....