zdjęcie STĄD
Dobre matki zostają z dziećmi w domu, ale te lepsze po urlopie wychowawczym wracają do pracy. Ambitne matki chcą się rozwijać, nie zapominając, że oprócz tego, że są Matkami, są także kobietami, indywidualnymi jednostkami z marzeniami, celami, planami na życie.
Przeczytałam TU ostatnio, o ankiecie przeprowadzonej w Niemczech wśród matek dzieci poniżej 14 r.ż. Okazało się, że kobiety pracujące mają wyższy poziom satysfakcji życiowej. Szczęśliwsze matki, to szczęśliwsze dzieci. Na pewno? A może matki zafiksowane na karierę zawodową są puste, próżne, egoistyczne? To całe przekonywanie matek by zaczęły też myśleć o sobie, to przecież tylko takie bredzenie feministek. Matka musi się poświęcać dziecku, takie już jej życie, taki obowiązek.
Nie tak dawno Matki Polki walczyły o wydłużenie urlopu macierzyńskiego. Wygrały. Dostały możliwość siedzenia z dzieckiem w domu przez rok. Całe 365 dni na to, by poświęcić się macierzyństwu, oddać dziecku należną mu część siebie i swego czasu. Te, którym rok nie wystarczy zawnioskują o urlop wychowawczy lub rezygnują z pracy. Całe miesiące, rok, lata na to by wykarmić, wychować, nauczyć i zapomnieć o sobie....
Czy mają rację Ci, którzy twierdzą że dobra matka, to matka, która potrafi i chce dzielić swój dzień pomiędzy dziecko, pracę, pasję, czas dla siebie? Czy współczesne kobiety powinny zakopać swoje marzenia i ambicje pod stertą prania i brudnych pieluch? Czy nie jest prawdą, że matka, która realizuje się zawodowo, jest szczęśliwsza, co z kolei przekłada się na relacje z dzieckiem i resztą rodziny?
W końcu jak długo można przewijać, podgrzewać wodę na mleko, miksować papki, stawiać wierze z klocków! Niedzieciaci znajomi odchodzą w siną dal, Twoja aktywność towarzyska spada niczym moje statystyki na blogu w dniach ostatnich ;) a rozmowy na temat konsystencji oddanych przez dziecko stolców stają się Twoją jedyną alternatywą dla gaworzenia i Twoich monologów. Jeśli nie ma Cię w domu, parku, przychodni, to na pewno jesteś na placu zabaw. Jesteś przewidywalna niczym bożonarodzeniowa ramówka Polsatu. Schemat dnia rozpisany na kartce dyndającej na lodówce to teraz Twoja Biblia.
Mijają tygodnie, miesiące, lata... W między czasie na świat wydajesz kolejne potomstwo, ale dzieci rosną, idą do szkoły, na studia, a Ty zostajesz z niczym. Oburzasz się: "Jak to z niczym?". A no tak, przecież Ty masz satysfakcję z tego, że poświęciłaś dziecku całą siebie, cały swój czas i zrezygnowałaś z kariery aby przypadkiem nie przegapić jego pierwszego zęba, kroków, słowa, zdania. Uważaj jednak, by Twój odchowany, wychuchany kiedyś maluszek nie zagiął Cię kiedyś słowami: "Co Ty wiesz o życiu? Nie ma o czym z Tobą rozmawiać? Do niczego nie doszłaś?".
No dobra, może się okaże, że spod Twych skrzydeł, wyleci młody człowiek, który okaże matce należny szacunek, ale zastanów się, czy dziecko pamiętać będzie i dziękować Ci kiedyś, za to, że zamiast babci, czy opiekunki to Ty spędzałaś z nim te wszystkie lata. Czy Wasza wieź będzie słabsza, a Wasze stosunki gorsze jeśli po pierwszym roku jego życia zdecydujesz o powrocie do pracy? Czy to, że zamiast całego dnia, spędzisz z dzieckiem tylko połowę, lub 1/3 będzie czyniło z Ciebie gorszą matkę?
Zastanów się czy ktoś doceni Twoje poświęcenie, czy mąż podziękuje Ci za wyprane skarpety, ile osób dowie się że jesteś mistrzynią w sprzątaniu na czas, ilu znajomych poklepie Cię po ramieniu mówiąc "Dobra robota, świetnie je wychowałaś". A teraz pomyśl ile razy miałaś serdecznie dosyć jęków, pisków, robienia ciągle tego samego? Ile razy miałaś ochotę wyjść, trzasnąć drzwiami i wrócić za kilka godzin*. Może zamiast stawiać na ilość, postawmy na jakość spędzanego z dziećmi czasu. Jak po 8 godzinach pracy stęsknisz się za maluchem, będziesz bawiła się z nim chętniej, nawet jeśli będziesz zmęczona. Każdy weekend lub wolny dzień będzie Waszym małym świętem, celebracją każdej wspólnej minuty, będzie czasem zabawy i nadrabiania straconych chwil. Wracając do aktywności zawodowej nie tylko poprawisz sytuację finansową rodziny, ale przede wszystkim będziesz miała więcej znajomych, większą wiedzę, doświadczenie i poczucie spełnienia. Nawet jeśli nie pracujesz na pełen etat, nie musisz codziennie wychodzić do biura by poczuć się lepiej. Można pracować w domu, założyć własną firmę, rozwijać pasje.
Dla tych, którzy żyją tylko po to, by oceniać, krytykować, osądzać obojętnie co byś nie zrobiła, pewnie i tak Twoje rodzicielskie decyzje nigdy nie będą dobre. W obecnych czasach rzadko która matka uzależnia swoje wybory od zdania doradców. Znacznie częściej kobiety zmusza do powrotu do pracy sytuacja finansowa, a nie ambicje.
Dokładnie rok temu wylewałam wiadra łez na samą myśl o tym, że muszę zostawić moją pięciomiesięczną córeczkę pod opieką obcej kobiety. Nie miałam nawet za dużego wyboru "wracać, nie wracać...". Nie stać nas było na to, bym mogła zrezygnować z pracy. Nie chciałam za kilka lat zaczynać wszystkiego od zera. Dopiero co, znalazłam pracę w której robię to, co mi sprawia przyjemność, w której czuję, że mogę się wykazać, rozwijać. Wtedy serce mi pękało z bólu, a dziś wiem, że to kwestia przyzwyczajenia, nowej sytuacji. Faktem jest, że znalezienie dobrej opieki nad dzieckiem jest trudne (o tym w innym poście), ale mi się poszczęściło. Dziś, przed końcem moich wakacji wiem, że gdybym miała jeszcze raz podejmować tamtą decyzję zrobiłabym tak samo.
A Ty ile lat poświęcisz swojemu dziecku?
* nie dotyczy idealnych matek idealnych dzieci.
Ja właśnie jutro wracam po prawie 16 miesięcznej przerwie. Starszy idzie od września do przedszkola a młodszy będzie z moją mamą.
OdpowiedzUsuńJednak mój poziom satysfakcji życiowej jest wysoki, min dzięki wsparciu mojego męża, pracowałam też w domu, nie codziennie ale zawsze to była odskocznia od dzieci i coś co lubię robić. Wychodziłam na spotkania z przyjaciółkami a mąż zajmowała się synami. I w tym czasie ani ja ani on nie dzwoniliśmy do siebie. Wiedziała, że są z najlepszą osobą, więc mogłam odpoczywać psychicznie.
No to życzę miłego pierwszego dnia w pracy po tak długiej przerwie. Wsparcie męża to skarb dla matek ;)
UsuńGosiu jak wiesz ja jestem w domu z Nadią już 17 miesięcy (jeju kiedy to zleciało?) i tak... nikt mi nie odbierze tego czasu, który spędziłyśmy razem ale... ma też to swoje minusy :(. rozmowa ciągle z "małą głową" wreszcie staje się męcząca, a "duża głowa" jak wracała z pracy to nie miała siły ze mną zbyt dużo rozmawiać, znajomi też zapracowani więc nie można zbyt wiele oczekiwać (rozumiem), wyłączyłam się z trybu pracy no ale... jeszcze niecałe dwa tygodnie i wracam. mam nadzieję że ze zdwojoną mocą zabiorę się do pracy. Cieszę się tylko niezmiernie, że zostawiam małą z babcią :) pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńWiesz Aniu, że tak na prawdę zazdroszczę Ci trochę tego czasu. Dla mnie 5 msc to było troszkę za mało (dlatego zazdrościłam Ci troszkę tych 17 msc), ale co zrobić, ja tak musiałam. Nie mogłabym natomiast siedzieć w domu i nie pracować przez kilka lat... nie nadaję się chyba na kurę domową. pozdrowionka
UsuńDałaś mi teraz sporo do myślenia... Dla synka zrezygnowałam z pracy i siedzę z nim w domu ponad rok... Czy on kiedyś to doceni? Nie wiem. Czy jestem lepszą matką? Nie wiem. Ale jestem szczęśliwa i czuję, że spełniam jakąś misję. Jak długo jeszcze? Nie wiemi to mój problem. Dzięki! :)
OdpowiedzUsuń:) Nie ma za co. Jeśli Ty jesteś szczęśliwa i nie boisz się, że za kilka lat poczujesz, że coś Ci umknęło, to znaczy, że nie masz się o co martwić. Ja wiem, że są kobiety, które spełniają się jako gospodynie domowe, że im to odpowiada, że to ich powołanie, misja i daje im to spełnienie. To jednak wyjątki. Większość mam po dziecku gubi gdzieś swoje ambicje i zostaje w domu, bo myśli, że tak trzeba... dla nich ten tekst! Pozdrawiam (jeszcze nie wszystko stracone ;))
Usuńja 1 października wracam po 16 miesiacach...Jedyny plus ze starszy idzie do szkoly a Julian zostanie z babcia... ciesze sie ze tym razem mialam mozliwosc bycia mama. Z Frankiem bylam tylko 5 miesiecy i az sie rwalam do pracy... do dzisiaj nie moge sobie darować ile mnie minelo..pozdrawiam Trilli
OdpowiedzUsuńMoja Ola też od września z babcią zostaje :) ach... gdyby nie te babcie....
Usuń22 miesiące z córą w domu. Nie czuję się przez to ani lepsza ani gorsza od innych matek. Nie uważam że poświęcam tym siebie i swój czas czy też swoje lata. Nie będę przecież z Nią w domu do osiemnastki aby mogła mnie "zagiąć kiedyś słowami: "Co Ty wiesz o życiu? Nie ma o czym z Tobą rozmawiać? Do niczego nie doszłaś?". " Gdybym musiała, gdyby sytuacja nas do tego zmusiła, zapewne poszłabym do pracy. Natomiast skoro mam możliwość spędzić z córką te pierwsze lata jej życia, to korzystam z tego maksymalnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNiektóre mamy siedzą w domu nawet i do osiemnastki. Jedno dziecko, drugie, trzecie, a potem już nie ma do czego wracać. Szanuje te kobiety, bo wykonują najcięższą pracę na świecie, do tego niedocenianą... A poza prowadzeniem domu znajdują często czas na pielęgnację swoich zainteresowań i pasji. Każdy szczęście odnajduje gdzie indziej.
UsuńP.s. Swoją drogą, zastanawiam się, czy gdybym mogła pozwolić sobie na siedzenie z Olą w domu, nie zrobiłabym tego... Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. ;)
mnie również sytuacja życiowa/finansowa zmuszała do powrotu do pracy po kilku miesiącach spędzonych z synkiem. już nawet nie pamiętam ile to było miesięcy!!
OdpowiedzUsuńw każdym bądź razie łatwo nie było, ale myślę, że warto. co prawda często chodzę zmęczona i niewyspana, ale mam kontakt z ludźmi, mogę mówić i słuchać innych historii niż o synku czy opowiadań męża ;)
kocham ich, ale co za dużo to niezdrowo!
mimo wszystko gdyby było nas stać na moje siedzenie w domu to pozostałabym w domu.
Ja znowuż nie wyobrażam sobie być tak długo z dzieckiem w domu, cieszę się że po 8 miesiącach wróciłam do pracy i minął już prawie rok :D
OdpowiedzUsuńJa jestem z tego typu kobiet które łączą pracę z dzieckiem, nie zapominając o sobie i swoich potrzebach w tym wszystkim....
Zacny tekst i odwieczny dylemat - postawić na siebie, czy dać dziecku wszystko to, czego potrzebuje na danym etapie rozwoju, ale potem zostać z niczym i przetrwonić związek z partnerem, własne pasje i aspiracje. Matka, która regularnie deprywuje swoje potrzeby nie da dziecku przykładu, jak być szczęśliwym człowiekiem, a powtarzalne przez ileś lat czynności, to nie jest źródło ekstazy. Dlatego warto walczyć o siebie i wraz z dorastaniem dzieci coraz więcej przestrzeni przeznaczać na siebie - dorywczą pracę, własną firmę, pasje, zainteresowania, znajomych, wszak nie zawsze trzeba stawiać na etat, jest tyle innych możliwości! pozdrawiam i udostępniam na swoim FP:)
OdpowiedzUsuńO to właśnie chodzi, żeby dać dziecku przykład jak być szczęśliwym człowiekiem i nauczyć dbać o własne potrzeby.
UsuńDziękuję za miłe słowa i udostępnienie na FP :)
Gosiu, ja od września wracam po półtorarocznej przerwie. W sumie chcę, ale pamiętasz godziny pracy w banku? przeraza mnie to ze wrócę co najwyzej na kąpanie i usypianie... obecnie nie mam widoków na inna pracę, a kasa potrzebna, więc trzeba wrócić.. ale posiedziałabym chyba jeszcze trochę z Młodym;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Asia
masz rację, pamiętam, że godziny pracy w banku są straszne... :/ Moja obecna praca pod względem czasu pracy jest o niebo lepsza.
Usuńja wróciłam do pracy po prawie 10 miesiącach przerwy. Wróciłam, Mała poszła do żłóbka państwowego. Nie żałuję. Dziś kończę urlop i Mała za tydzień idzie do przedszkola. Obie jesteśmy aktywne i lubimy towarzystwo innych. Obie lubimy mieć swój kawałek podłogi i obie dobrze czujemy się w miejscu, którym jesteśmy. Ale to my...są też inne kobiety i inne dzieci. Introwertycy, spokojni, flegmatycy. Temperamenty są rożne i różne potrzeby. Wiem, że są tez różne finansowe aspekty i czasem wyjścia nie ma. Ważne żeby nie robić z tego tragedii...przynajmniej nie przy dziecku, bo dziecku udzielają się Nasze emocje i ona boi się tak samo jak my. Ale jest tak jak mówisz, kwestia przyzwyczajenia...organizacji...realizacji własnych potrzeb. Dla mnie powiedzenie, że szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko to nie mit, to sama prawda. A szczęście daje każdemu co innego. Bo aspiracje są różne, bo marzenia. Ja się realizuje i w domu i w pracy. Lubię tempo, lubię akcję, lubię robić to co robię. I kiedy zadowolona wchodzę do domu z Małą i siadamy razem do zabawy jest fajnie :) A ja moge pogadać z innymi, pośmiać się i sama siebie sprawdzić. Wybór należy do Nas :)
OdpowiedzUsuńJa "wróciłam" do pracy jak Lea skończyła 3 m-ce. Ale było to zdecydowanie za wcześnie. Bo dzielenie czasu na czworo - w żaden sposób mi nie wychodziło. W tygodniu 8 godzin pracy plus dojazdy, weekendy spędzone na uczelni. A moje dziecko stawało się mi coraz to bardziej obce. Nie było moje, było mojej mamy a jej babci - robiło to co babcia sobie zażyczyła i w jaki sposób tego chciała. Ja była z doskoku i znosiłam to ciężko. Miałam poczucie, że jestem beznadziejną matką, że nie mam szans na samodzielne wychowanie mojego dziecka. Po trzech miesiącach zrezygnowałam, bo stwierdziłam, że żadne pieniądze nie zastąpią mi czasu, który mogłabym spędzić z moją córką. Dziś, gdybym znalazła pracę, która mnie satysfakcjonuje, która łączy się z moją pasją i wykształceniem- miałabym mniejsze opory. Ale żeby iść do pracy byle jakiej to nie bardzo. Czekam, aż Lea dostanie swoje miejsce w przedszkolu, wtedy pomyślę o tym, żeby ten czas poświęcić na rozwój zawodowy - ale nigdy kosztem czasu, który mogłabym spędzić z dzieckiem.
OdpowiedzUsuńPo 3 msc? Jesteś hardcorem! Ja miałam problem z jeżdżeniem na uczelnie w weekendy, gdy Ola miałam 8 tygodni, a co dopiero codzienna praca.
UsuńNa szczęście jest jeszcze instytucja Babci :)
OdpowiedzUsuńWitam, ja tu po raz pierwszy. Zobaczyłam ten post na fb Niedoskonałej Mamy i jestem :) Problem powrotu do pracy, to kolejna kwestia (z baaaardzo wielu), która czasem staje się pretekstem do udowadniania światu swojej miłości do dziecka... Przykre bywają te targi na miesiące, bo to chyba nie tak działa. Jasne, że idealnym byłoby rozwiązanie, gdzie wszystkie spędzamy w domu po narodzinach dziecka tyle ile same chcemy no ale to zazwyczaj niemożliwe z różnych powodów. Ja wróciłam zanim Hania skończyła 4 miesiące. Kosztowało mnie to, kilka tygodni płaczu ale powoli jakoś dałam szansę sobie, córce, teściowej na odnalezienie się w nowej sytuacji i się udało. Fakt, że pracowałam 25h, a nie 40 ułatwił zadanie. Teraz z perspektywy czasu wiem, że to była bardzo dobra decyzja (o ile można tu mówić o w ogóle mojej decyzji), ale bardzo długo trwało zanim do tego doszłam, tak samo długo trwało zanim doceniłam, że mam zajęcie, o którym zawsze marzyłam. Powrót do pracy nauczył mnie jednego-czas, który mam dla dziecka cenie ponad wszystko i staram się wykorzystać na maxa. Może to kwestia tego, że chcę jej coś wynagrodzić, że mam jednak wyrzuty sumienia?? Nie wiem... Nie zastanawiam się czy powrót do pracy czyni mnie lepszą czy gorszą matką od innych, bo to zupełnie bez sensu. Staram się każdego dnia być jak najlepszą dla mojej córki. Z różnym skutkiem oczywiście ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNiedoskonała Mama mi niezłą reklamę zrobiła ;)
UsuńWitam Cię w moich skromnych progach, dziękuję za odwiedziny i zostawiony komentarz.
Mam nadzieję, że nie był to Twój pierwszy i ostatni raz ;)
P.S. Mi w powrocie do pracy też pomagał fakt, że wracałam do pracy na około 30 godzin tygodniowo.
ja przepraszam, ale mam pytanie z innej beczki; gdzie kupiliście ten szary dywan, często pojawia się na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńz góry dziękuję:)
a w temacie, ja sobie nie wyobrażam siebie siedzącej w domu, muszę coś robić i być aktywna bo inaczej staję się nieznośna i odbija się to na bliskich mi ludziach. Ale roczny urlop jest jak najbardziej potrzebny, dziecię staje się bardziej samodzielne i myślę, że po tym czasie nawet do żłobka może spokojnie pójść.
serdecznie pozdrawiam :)
monika
Szary dywan kupiliśmy w markecie budowlanym "Mrówka", ale ostatnio widziałam tez takie w "Obi" albo "Leroy Merlin" :)
UsuńPozdrowionka
To prawda Gosiu że na początku było Ci ciężko ale byłaś i będziesz dla Oli najważniejsza. A tak przy okazji dziękuję za miłe słowa;)
OdpowiedzUsuńJa uważam, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko! Zatem każda kobieta, zwłaszcza będąca matką, powinna robić wszystko, by być szczęśliwą!
OdpowiedzUsuń'Moja głowa kolorowa' została przez nas wyróżniona: http://dzidziulkowo.blogspot.com/2013/08/liebster-blog-awards.html
Zapraszamy do zabawy i pozdrawiamy z Dzidziulkowa.
dziękuję serdecznie za wyróżnienie :)
Usuńchyba każda sytuacja jest bardzo indywidualna. No ale nie dziwie się też, że mamy chcą wrócić do pracy, przecież będzie to swojego rodzaju powrót do "normalności"
OdpowiedzUsuń