10 maja 2013

Czy wypada ... ?

Czy wypada karmić piersią w miejscu publicznym? Czy małemu dziecku wypada biegać po plaży bez majtek? Czy wypada rozmawiać w towarzystwie o pracy, religii, seksie, pieniądzach? Czy wypada pouczać inne matki, dawać rady na temat wychowania? Czy nauczycielowi wypada angażować się w politykę albo pisać bloga? Czy ojcu wypada kąpać swoją kilkuletnią córkę? Czy wypada wysyłać życzenia sms-em?
Całe życie musimy się zastanawiać czy nasze zachowanie mieści się w granicach przyjętych norm społecznych, czy nie wzbudzi kontrowersji. Czy w oczach innych ludzi nie wyjdziemy na źle wychowanych, bezpruderyjnych, materialistów, zakłamanych pedagogów, ekshibicjonistów, albo co gorsza zboczeńców.
Na powyższe pytania i wiele podobnych odpowiadać musiałam sobie często i myślę, że większość z Was również. Niektóre są tylko pytaniem retorycznym. Z pewnymi tymi wcale nie najprostszymi musiałam zmierzyć się dopiero niedawno.....



Jestem matka i żoną. A Ci co mnie znają, albo czytają uważanie moje wpisy wiedzą też, że wykonuję zawód nauczyciela. W każdej z tych ról odnajduję się doskonale. Kocham uczyć w szkole, uwielbiam mieć kontakt z ludźmi. Staram się poświęcać pracy i być obowiązkowa  Taki mam charakter. W domu też chce być "naj" (o byciu idealną pisałam TU). Staram się mieć zawsze porządek, robić mężowi obiad, spędzać czas z córeczką. Często zapominając o sobie. I właśnie pewnego dnia wymyśliłam, że założę tego bloga. Nie poświęciłam tygodni na dumanie: "założyć, czy nie założyć". To był impuls. Wiedziałam, że jestem gadułą, pisanie też mi chyba całkiem wychodzi, zdjęcia robić lubię i mam wielki skarb, którym mogę się pochwalić - Olę.

Każdą decyzję, którą do tej pory podejmowałam w życiu, rozważałam dokładnie. Analizowałam w myślach wszystkie "za" i "przeciw". Ale tego bloga założyłam od tak, bez gdybania. I byłam z siebie dumna. Najpierw dumna z tego, że nie musiałam pytać nikogo o zdanie, że tak samodzielnie i szybko podjęłam decyzję (a zazwyczaj potrzebuję doradcy nawet w kwestii wyboru koloru papieru toaletowego ;) ). Później pojawiły się pierwsze miłe od Was komentarze i stali czytelnicy.

Wiedziałam od razu, że blog ten będzie przede wszystkim o życiu: moim i Oli. Chciałam też umieszczać dla Was od czasu do czasu jakieś przepisy. I żyłam sobie w tej internetowej rzeczywistości na lekkim blogowym rauszu.... Do czasu aż pewna uwaga bliskiej mi osoby ściągnęła mnie na ziemię.

Wchodząc w świat internetu, w przestrzeń w której każda informacja jest nieśmiertelna i należy do wszystkich, człowiek liczy się z tym, że jednym spodoba się to co robi, a innym nie. Spodziewa się wielbicieli i hejterów, liczy na konstruktywną krytykę. No właśnie, po prawie miesiącu mojej blogowej działalności znalazł się ktoś na tyle odważny i jednocześnie dobrze mi życzący (piszę to bez sarkazmu), że powiedział co o tym myśli i nad czym powinnam się zastanowić.

Czy mi jako nauczycielce wypada prowadzić bloga? Czy powinnam rozpowszechniać w sieci wizerunek mojego dziecka? Czy prowadząc bloga i poświęcając się mojej pasji nie zaniedbuje córki, męża, pracy? Takie właśnie pytania pojawiły się w mojej głowie po tej rozmowie. Nie mogłam spać w nocy, a temat ten niczym Freddy Krueger stał się moim prześladowcą.

Czemu w ogóle o tym piszę, znowu przecież wywlekam swoje dylematy i roztrząsam je publicznie...? Może, tego też nie wypada? 
Oprócz tego, że jestem żoną, matką, pracownikiem (do tego pracownikiem zaufania publicznego) na miłość Boską jestem też człowiekiem. Mam prawo do swoich pasji i marzeń. Mam prawo do własnej prywatności. Mogę albo uczynić z niej swój tajemniczy ogród, albo dzielić się nią z całym światem. Ja jestem widocznie typem ekshibicjonistki emocjonalnej, bo wybrałam tą drugą opcję.... ale rozumiem też tych dla których życie może się toczyć bez konta na fb, nk i twittera i miliona fotek udostępnionych każdego dnia. Oni mają do tego prawo, szanuje ich i podziwiam, bo dzięki takiemu podejściu nie mają takich dylematów jak moje.

Sprawa prywatności mojego dziecka, to póki co również moja sprawa (nie pomijając zdania męża). A co jeśli Ola kiedyś będzie miała mi za złe, że pisałam o niej, pokazywałam jej zdjęcia, że podjęłam za nią decyzję, kiedy ona jeszcze nie mogła wypowiedzieć się na ten temat... ?. Przecież tyle decyzji za nią już podjęłam. Nie pytając jej o zdanie szczepię ją co kilka miesięcy dla jej dobra. Gdy miała cztery miesiące ochrzciłam ją, bo chcę by wiara, która jest dla mnie ważna, była też częścią jej życia. Wychowuję ją i ubieram tak jak uważam za stosowne. A może będzie kiedyś na mnie zła za to, że dałam jej na imię Aleksandra, albo za to, że nie przekułam jej wcześniej uszu? I co wtedy, zmienię jej imię, wiarę, zdjęcia w śmiesznych ubrankach poprzerabiam w Photoshopie? Gdy za kilka lat powie mi, że nie chce abym wstawiała jej zdjęcia i aby wszyscy na nią patrzyli, po prostu usunę bloga lub zmienię jego formułę. Uszanuję jej zdanie.

Czy nauczycielowi wypada blogować? Czy wypada pisać o swoim życiu bez "och i ach, jaki jestem nieomylny i wspaniały"? Czy to, że przyznaję się do gorszych dni, do popełnianych błędów, do wad czyni mnie gorszym pedagogiem? Czy przez to stracę szacunek rodziców, uczniów, kolegów i przełożonych? Mam nadzieję, że nie. Liczę na to, że nie udając kogoś kim nie jestem będę bardziej wiarygodna jako nauczyciel i człowiek po prostu.. Myślę, że ktoś, kto potrafi przyznać się do swoich błędów, łatwiej zrozumie słabości innych. Poza tym, czy ja piszę coś niewłaściwego, demoralizującego lub budzącego kontrowersje?

Blog miał być dla mnie pasją, hobby, moją malutką grządką na internetowym polu, o którą będę się troszczyć i uprawiać ją oddając jej swój wolny czas i kawałek serca. Może ryzykuję wyśmianie, drwiny, wystawiam się na krytykę i skazuję się na to, że kiedyś córka będzie miała do mnie żal. Ale na ten moment, jestem przekonana, że nie robię nic nie właściwego. Jestem wdzięczna osobie, która dała mi do myślenia, bo zapaliła mi się pomarańczowa lampka w głowie. Nie wypowiem się na blogu na każdy temat, nigdy nie poznacie mnie do końca, nie będziecie wiedzieć o mnie wszystkiego, ale możecie być pewni, że zawsze przeczytacie prawdę.

Nie napisałam tego posta dlatego, że czekam na poklaski, na przyznanie racji itp. Chcę dać do myślenia tym, co nad założeniem bloga jeszcze się zastanawiają i przedstawić swoje argumenty tym co może w myślach już mnie ocenili, a nie mieli odwagi powiedzieć mi tego w prost.

W myśl zasady, że szczęśliwa matka, to szczęśliwe dziecko, oświadczam, że póki co, o szczęście Oli nie trzeba się martwić....


18 komentarzy:

  1. Jako nauczycielka nie możesz okazywać zawahania czy słabości...
    Nauczyciel musi być autorytetem, a Ty swój moja droga niszczysz. Mam również nadzieję, że twoja córka nie przeczyta nigdy twoich wpisów, bo przestaniesz być dla niej wzorcem, a staniesz się matką, która chwali się tym, że nie potrafi sobie z czymś poradzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, dziękuję za konentarz. Szkoda tylko, że anonimowy. Jak widać, nie wszyscy mają tyle odwagi, by podpisywać się pod swoimi wypowiedziami..... Poza tym, według mnie autorytet i okazywanie słabości nie wykluczają się wzajemnie. A nauczyciel zdobywa szacunek uczniów przede wszystkim tym w jaki sposób przekazuje wiedzę, jak radzi sobie z dyscypliną w klasie, i tym czy potrafi zainteresować swoim przedmiotem.

      Usuń
    2. Przestanie być dla niej wzorem? Niby z jakiego powodu? Przecież nie pisze tu, że Ola zrobiła na siebie kupę, bo ją np. zaniedbała, ani żadnych innych rzeczy, które miałyby w jakikolwiek sposób urazić/zawstydzić małą w przyszłości. Trochę dystansu kobieto(jestem przekonana na 100%, że wypowiedź pisała jakaś zawistna babka), opisywanie swoich porażek i błędów nie jest dowodem słabości, a ogromnej siły i dystansu do siebie! Ja osobiście jako matka, żona i osoba pracująca bardzo lubię sobie tutaj zajrzeć, poprawić humor i zrelaksować :) Trochę więcej życzliwości Anonimowa koleżanko! :)

      Usuń
    3. Oż matko! No Pani Anonimowa, zapewne albo jest jedną z blogerek-konkurentek, albo sfrustrowaną matką, która to nie ma talentu lub pasji..I tak sobie jadem podlewa...Nauczyciel idealny?? Uchowaj Boże! Matka Idealna?? Boże broń! Niewiarygodne toto, a przede wszystkim jak się ścigać z ideałem?? Ja zamierzam zawsze mówić mojej córce o słabościach. Niech wie, że każdy ma do tego prawo. I nie staje się przez to człowiekiem gorszej kategorii.
      No nic tylko...pogratulować Anonimowej Pani "Idealnej"...

      Usuń
  2. Pani Gosiu ja pani bloga bardzo lubię czytać i niewidze tu nic w tym złego ani dla pani córeczki ani autorytetu nauczycielskiego prosze sie nie przejmować wpisami typu tego napisanego wyżej ( to zazdrość i niestety świat sieci ) prosze żeby sie pani niezniechecala w pisaniu pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nauczyciel, człowiek, matka, kobieta, mężczyzna..., który potrafi okazywać słabości, zawahania czy mówić o emocjach jest autentyczny, a dla mnie to jest wartość. Młodzież, ludzie dookoła czują fałsz, intuicyjnie poznają osoby, które udają...to nie buduje autorytetu...osoby autentyczne i szczere to najtrwalsze autorytety. Czy pisać bloga.... a jak Ty się z tym czujesz Gosiu? Wierzę i od początku, gdy podzieliłaś się ze mną pomysłem o jego założeniu, nie miałam wątpliwości, co do tego, że Ty najlepiej wiesz ile siebie udostępnić czytelnikom. Jesteś inteligentną kobietą, świadomą powodów swojego "ekshibicjonizmu:)" i jak się domyślam także konsekwencji tej decyzji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że jestem świadoma. Z daję sobie sprawę,że nie zawsze wszystko wypada... Nie jestem z tych co idą pod prąd, nie patrząc na nic. Istnieją dla mnie granice zarówno prywatności, jak i taktu. Jednak, tak jak napisałam w poście wydaje mi się, że póki co nie ma w moim blogowaniu nic niewłaściwego.

      Usuń
  4. Wiem co czujesz:/ Przez te wszystkie dylematy i po bardzo dawnej 'akcji' jaką miałam nieprzyjemność doświadczyć na nk nie mam ani fb, ani nk ani nie uczestniczę w żadnych portalach społecznościowych. Mam swojego bloga, ale wiedzą o nim tylko nieliczni, a kiedy piszę to 'wywnętrzniam' się częściowo i zakamuflowanie używając całej masy metafor oraz innych środków stylistycznych. Jestem ostrożna, bo wiem jakimi ludzie potrafią być hipokrytami. Jedno mówią inne robią. Tobie mówią co wypada a co nie a zrywają z partnerem przez smsa:/ Pierwsi stoją do komunii w kościele a po wyjściu z niego 'obrabiają d' sąsiadce. Uważam, że nie należy się przejmować, wiem, to trudne i czasem spać nie można, ale każdy z nas dostał swój własny rozum i własne sumienie. Kto ich używa nigdy nie zginie, choć czasem pobłądzi. Do wszystkiego trzeba mieć zdrowy dystans.
    Uwielbiam czytać Twojego bloga, piszesz lekko i szczerze. I tak jak mówisz, przyznawanie się do słabości jest okazywaniem się człowieka w Tobie i sprzyja lepszym kontaktom a innymi ludźmi. Wielokrotnie zdarzyło mi się poprosić w klasie o szczególny spokój, bo mocno bolała mnie głowa (te moje cholerne migreny) i spotkałam się z dużą wyrozumiałością młodych ludzi a nawet troską, co było bardzo miłe i w sumie nie wielu naszych kolegów z pracy podejrzewałoby naszych uczniów o empatię. A jednak, i okazuje się, że te 'nasze' dzieci nie są w cale takie złe;)
    Wysyłam Tobie wirtualne uściski i buziaki dla Oli oraz życzę udanego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja myślę, że przecież nauczyciel to też człowiek. Uczy się tak jak każdy z nas na swoich błędach i codziennie odkrywa świat. Każdy ma prawo do własnych myśli, słabości i pokazywania radości! Poprzez walkę ze swoimi problemami może nauczać, pokazywać swoje rozwiązania uczniom/ studentom i nam dorosłym. Twojego bloga bardzo lubię czytać i zaglądam tutaj coraz częściej! Niedługo też zabiorę się za Twoje przepisy:) Pozdrawiam ciepło i zapraszam do Krainy Paozji trochę częściej ;)
    http://krainapaozji.blogspot.fr/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i odwiedziny :) Właśnie taki był mój zamysł opisywania tu swoich przemyśleń. Chciałabym dać do myślenia, przestrzec, nauczyć... Pokazać, że macierzyństwo to nie tylko piękne chwile, ale też dylematy, wyrzuty sumienia, małe porażki. P.S. Obiecuję, że postaram się częściej wpadać do Ciebie.

      Usuń
    2. Dokładnie tak! Macierzyństwo jest najpiękniejszą rzeczą jaka nas spotyka, ale codziennie się uczymy czegoś nowego! :) buziaki!

      Usuń
  6. Może to nic wielkiego, ale chcę Ci podsunąć ważne słowa, które usłyszałam od ważnej dla mnie osoby, jak wybierałam kierunek studiów: ,,Przeciętny wychowawca- tylko mówi, dobry wychowawca - potrafi słuchać, znakomity wychowawca - daje rady, z których inni korzystają, a tylko ten wspaniały potrafi sprawić, że inni chcą go naśladować. " Prowadzenie przez Cebie tego bloga i rady które w nim załączasz ( szczególnie te dotyczące codziennego życia), myślę, że mogą przemówić do wielu osób i otworzyć im oczy na wiele rzeczy. Oczywiście nie chodzi mi o to aby być wspaniałym, ale o to, by mieć odwagę pokazać się autentycznie przed ludźmi i w dodatku przyciągać rzeszę fanów, tak jak w twoim przypadku:) To moje skromne zdanie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej, aż się wzruszyłam czytając twój komentarz, dziękuję... :*

      Usuń
  7. No cóż moje zdanie będzie podobne co do większości pisanych w komentarzach. Tak jest pani człowiekiem i to przedewszystkim jest pani matką i nauczycielem. Jeśli chodzi o pierwsze każdy człowiek ma prawo robić to co chce, a wazne żeby robić i spełniać sie w tym w czym czujemy sie dobrze.Jeśli chodzi o bycie matką z tego co widzę i czytam ( a czytam zawsze uważnie i z ciekawością) wnioskuję że w tej roli również spełnia sie pani doskonale widać po wspisach córcia to najważniejsza dla pani osoba ( nie dziwię sie ). A jeśli chodzi o nauczycielstwo ze słuchu i naszych kontaków ( choć znamy się nie za długo)uważam że jest pani odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu( choć wiem młodzierz niełatwa).Moje odczucie super babka ...ale nie chodzi o cukrowanie. Nie sądzę aby uczniowie bądż koledzy z pracy mieli mieć cokolwiek pani do zarzucenia bądż mieli by mieć do pani miejszy szacunek.Jeśli miałoby tak być to papieża Benedykta też powinniśmy traktować inaczej bo miał konto na twitterze i nasz szacunek dla niego powinnien też być zachwiany ( może nie ma miejcu porównanie , ale tak mi sie nasuneło). Jednym słowem na koniec ja dziękuję za bloga fantastyczny dużo cennych rad i cennych myśli.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uczy mnie Pani Dzu, lubię Panią nie ukrywam tego i ten blog nijak mnie nie razi. Może dlatego że żyję w świecie blogów, instagrama, to moja codzienność i w sumie cieszę się że mam takiego nauczyciela, któremu nieobce są takie środki przekazu. Nic złego, "sprośnego" się tu nigdy nie działo, ja też gdy wchodzi Pani do klasy nie patrzę na Pani osobę z perspektywy blogerki, tylko w danym momencie nauczyciela. Potrafię to rozdzielić. MIłych wakacji i liczę że dalej będzie miała Pani z nami działalność.. chodź to nudny przedmiot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Ci mój anonimowy uczniu za miły komentarz :) Myślę, że większość uczniów potrafi to rozgraniczyć. Pozdrawiam i udanych wakacji życzę!

      Usuń
  9. My matki musimy mieć swoje poletka, bo inaczej byśmy zwariowały :P Kocham syna i męża, ale nie mogę poświęcać się im całkowicie, bo gdy za długo jestem odsunięta od samej siebie, ta ukryta w środku mnie "ja" krzyczy i dobija się, staje się zrzędą i zniechęca do działania jakiegokolwiek, więc może warto jej czasem posłuchać i wypuścić? ;)
    To prawda - szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko :) I szczęśliwy mąż, radosny dom. Jak jest się zrelaksowanym i zadowolonym z życia lepiej to życie przychodzi. I, na miłość boską, przecież jako mamy wciąż jesteśmy indywidualnościami, osobnymi jednostkami, które też mają swoje potrzeby! Póki dziecko głodne nie chodzi - blogujmy! ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. ja mam ogromną nadzieję, że Mój blog będzie dla Kornelii wspaniałą pamiątką, pamiętnikiem, do którego nie raz będzie zaglądać, wracać, ze łzami w oczach...

    jeśli jednak tak nie będzie, również uszanuję jej zdanie i "pamiętnik" stanie się Moim prywatnym, zamkniętym miejscem do wspomnień, które już dziś są dla Mnie bardzo ważne :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...