27 stycznia 2014

Ferie - półmetek

Zawsze gdy mija półmetek wakacji lub ferii robię sobie mały rachunek sumienia. Zestawiam wtedy swoje oczekiwania i plany na spędzanie wolnego czasu z tym, co udało mi się zrobić. Niestety przeważnie bilans ten wypada ujemnie. Miałam ochotę wycisnąć te dwa tygodnie z atrakcji, jak przed chwilą sok z cytrynki, a udało mi się zapełnić połowę ulubionego kubka. Może po prostu więcej się nie da?


Pierwszy tydzień zimowych ferii upłynął nam pod znakiem odwiedzin. Najpierw my odwiedzaliśmy dziadków i babcie, potem odwiedziła nas moja młodsza kuzynka. Niestety nasze never-ending-przeziębienie skutecznie udaremniło nam spotkania z dzieciatymi znajomymi i szczepienie.... Ale jak to mówili najstarsi Indianie: Co się odwlecze, to się nie uciecze. ;)

Mimo kataru wychodzimy na dwór, uprawiamy krioterapię, wcinamy cebulę, czosnek popijając to wszystko herbatą z imbirem i pomarańczą i licząc na to, że zabiegi te skutecznie wyplewią z naszych wątłych organizmów wszelkie podłe kolonie wirusów.

Jak nie brodzimy po kolana w ogródkowym śniegu, to układamy puzzle z Peppą, rysujemy, gotujemy na niby i tak całkiem realnie. A potem z pełnymi brzuszkami leżymy i czytamy książeczki, których świeże dostawy zapewnia babcia Ela (o kilku pozycjach niedługo usłyszycie).
Wolne od bycia nauczycielem wieczory przeznaczam na domowe randki z mężem. Nic tak nie jest w stanie ocucić podduszonego codziennością związku jak kilka buziaczków wysłanych przez Viber`a i tona popcornu pochłonięta przy dobrym filmie ("Iluzja" - polecam).

Kilka dni pomagała mi przy Oli moja młodsza kuzynka (dziękuję Juleczko). Narobiła się bidulka, bo z mojej córki jest totalny wampir energetyczny. Mogłam sobie w końcu spokojnie ogarnąć domowe pobojowisko, a wieczorem poudawać nastolatkę i pofikać przy "Start the Party" na PS3 (w końcu to pudło do czegoś pożytecznego się przydało).

Za tydzień o tej porze będę wylewać wiadro łez, że to już koniec dobrego. Póki co idę nafaszerować się imbirem przyniesionym przez teściową zanim skończą mi się chusteczki do nosa, które także od niej dostałam. A mówią, te matki naszych mężów to takie podłe gadziny, a tu proszę ;)

P.S. jak jutro nic nie napiszę na fejsie i nie dodam na Insta, to wiecie, czyja to wina :)

Tak było w tym tygodniu:

A tak było ostatnio na sankach:






Wasze dzieci też jedzą śnieg? 


..... i uprawiają akrobacje na sankach?


Możecie podglądać nas tu:
http://instagram.com/mojaglowakolorowa
https://www.facebook.com/pages/mojaglowakolorowablogspotcom/368005996652373


14 komentarzy:

  1. ale super pogoda tylko pozazdroscic bo u nas juz wiosna powoli sie wkrada i nasze dziewczyny nawet nie wiedza co to snieg:(pozdrowienia dla calej rodzinki:) ania marchewka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, wiosna to już u nas była ;)
      Teraz rzeczywiście przymroziło, popadało i z jednej strony fajnie, bo sanki i te sprawy, ale z drugiej to ubieranie na cebulkę.
      Olka jak bałwanek na tych sankach wyglądała. :)
      Pozdrowienia dla Was Marchewki!

      Usuń
  2. No coś ty, wcale nie aż tak bardzo mnie wymęczyła ;D Już wolę to niż te bajki na baby.tv , które ciągle i ciągle się powtarzają, a Olka może oglądać je bez końca ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu, ale macie sniegu, a u nas nie ma wogole ani mrozu nie ma ehhh moja Amelka ma 2 lata urodzona w gruniu a tylko przez ten czas widziala 3x po 2 dni snieg rok temu :/ Saneczki czekaja, kombinezon czeka i chyba sie w tym roku nie doczeka i pojdzie na sprzedaz :/
    Widac, ze ferie milo spedzone na wspolnych zabawach - najlepsze takie dni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do niedawna jeszcze u nas śniegu też nie było. Przez ostatni tydzień większość napadało. A w jakich rejonach mieszkacie? Myślałam, że już wszędzie popadało.

      Usuń
  4. mamy te same sanki i nawet komino - czapę taka samą mamy
    tylko śniegu u nas brak \ale kto wie może spadnie nam na poniedziałek na początek naszych ferii
    zdjęcia cudne
    życzymy zdrówka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komino-czapa z Tesco. Fajna jest, tylko jak Ola kręci głową, to czapa zostaje nieruchoma i odsłania czasem uszy. A sanki rok temu kupione chyba w jakimś markecie w promocji były.
      Zdrówko nam się przyda, dziękuję :*

      Usuń
  5. A u nas Gosiu tak jak wspominałam na fb anginą i szkarlatyna ( córeczka przechodzi szkarlatyne tragicznie :-(. ) wiec ferie zimowe w tym roku nazwałam feriami chorobowymi i jedna wielka masakrą pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedactwo :((( Buziaki dla niej i dla Ciebie. Ja mam w domu zwykłe przeziębienie i już czasem świruję, a co dopiero takie "atrakcje"....
      Trzymaj się dzielnie Kochana!

      Usuń
  6. Gosiu chciałam ci przekazać ze w koncu po 4 dobach moja córeczka ozdrowiala ( chyba nieidzie tego inaczej nazwać bo do wczoraj leżała plackiem) zaczął działać antybiotyk i moja córeczka odżyła w koncu tak bardzo na to czekałam pozdrawiam was teraz to juz bedzie tylko lepiej :-) pozdrawiam was

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne zdjęcia! Olka super wygląda w tym uszatym czymś ;-) Jeśli chodzi o Florka to on uwielbia śnieg! jest teraz na etapie zjazdów z osiedlowej górki (na sankach), turlania się z górki (bez sanek), robienia bitwy na śnieżki i aniołów śnieżnych (kładąc się plecami na śniegu i rozchylając ręce niczym skrzydła). Oczywiście także od rana odśnieża nam przed domem schody i całe obejście (kochany synek). a przechodzący za furtką ludzie uśmiechają się pod nosem lub czasem nawet zagadają...A Florek twierdzi że jest z "służby śniegowej" bo ma kombinezon i swoją szufle niczym pracownicy w pomarańczowych kombinezonach odpowiedzialni za odśnieżanie naszego miasta :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę z tej "służby śniegowej" :) Florek jest bombowy.

      Usuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...