29 maja 2013

Test na "nieogarnięcie"



Jeśli wstajesz po nocy nadal nie wyspana, a usypiając dziecko, to Ty zasypiasz pierwsza...
Jeśli zapominasz pomalować drugie oko i z do połowy zrobionym makijażem wychodzisz z domu...
Jeśli dziecko nazywasz imieniem kota, a na kota wołasz Ola.... 
Jeśli wczoraj to dla Ciebie jutro.... 
Jeśli koty z kurzu w Twoim domu zaczynają miałczeć, mnożyć się na potęgę i bawić się z Twoimi zwierzętami.... 
Jeśli właśnie znalazłaś we włosach kawałek wczorajszego obiadu Twojego dziecka.....
Jeśli góra ubrań do prasowania powoli prześciga Cię wzrostem.... 
Jeśli zamiast prasowania bluzki wybierasz wyciągnięty stary sweter (a na zewnątrz temp. +20 st. C)...
Jeśli w Twojej lodówce jest więcej żywych kultur bakterii niż w tonie Actimelków...
Jeśli mija godzina 14 i nie pamiętasz, czy jadłaś już śniadanie...
Jeśli jest upał, a Ty masz problem z podjęciem decyzji, czy ogolić nogi i włożyć krótkie spodenki, czy zaoszczędzić trochę czasu i doświadczać piekielnego gorąca w długich jeansach....
Jeśli do obcych ludzi na ulicy mówisz "dzień dobry", a nie poznajesz własnych sąsiadów... 
Jeśli wyrzucasz brudne ubrania do kosza na śmieci, a pampersy wkładasz do pralki...
Jeśli do herbaty zamiast cukru wsypujesz soli i zaważasz, że coś jest z nią nie tak, dopiero po wypiciu połowy... 
Jeśli nie możesz znaleźć pilota, a potem znajdujesz go w lodówce, albo pod stertą rzeczy do prasowania...
Jeśli gubisz swój samochód na parkingu, albo wkładasz kluczyk i dopiero wyjące na całe osiedle "eoeoeoeo" uświadamia Ci, że przecież w Twoim aucie nie było alarmu... to wiedz, że COŚ się dzieje....

Jeśli w przeciągu ostatniego tygodnia spotkało Cię przynajmniej 5 z powyższych sytuacji, to znaczy, że najpewniej albo:
a) zakochałeś/łaś się,
b) jesteś chory (fizycznie lub umysłowo),
c) masz dziecko,
d) jesteś zapracowany/a,
e) jesteś matką blogerką
f) dowolna kombinacja wyżej wymienionych. 

Tak się składa, że dopadło mnie chwilowe "nieogarnięcie". Nie wszystkie powyższe pozycje mnie dotyczą, ale spokojnie mogłabym się podpisać przynajmniej pod pięcioma. Nie napisze pod jakimi, bo wstyd byłby, a przecież nauczyciel do błędów i słabości przyznawać się nie może ;) (pisałam o tym TU). 
Praca, dziecko, praca, blog pisany na raty w kilku chwilach wolnego czasu. Do tego ciągłe niewyspanie. Mam wrażenie, że ostatnio razem z brudnym pampersem wyrzuciłam do kosza wszystkie moje zdolności logistyczne. Wszystko w moim życiu ułożone było pod linijkę i kiedy działało jak w szwajcarskim zegarku i tak znienacka ktoś złośliwy przyspieszył czas i dołożył mi nową kupkę naczyń do zlewu. I wtedy na chwilę tracę nad tym wszystkim kontrolę, tak, jakby lejce za które trzymam te wszystkie domowe sprawy wyleciały mi nagle z rąk...

Podobno ludzie tak czasem mają, że się męczą. Logicznym wydaje się fakt, że jak się więcej energii zużywa niż pobiera, to mogą w konsekwencji występować jakieś małe spięcia w globusie.
Stosując w praktyce zasadę, że glukoza to jedyne pożywienie dla mózgu, próbuję obudzić swoje komórki nerwowe spożywając tabliczkę pysznej kalorycznej Milki Toffi z orzeszkami. 
Szczęście, że dłuuugi weekend przede mną. Plan jest taki, żeby korzystając z tych kilku dni wolnego odpocząć i nadrobić zaległości  domowe (tak sobie myśl naiwnie Małgorzato). Marzenia, marzeniami, a znając życie mój plan będzie nie mniejszą porażką organizacyjną niż rozkład jazdy PKP. 

Żeby nie było, że taka do końca nieogarnięta jestem i dziecko moje zaniedbane jeść musi okruszki z dywanu, smarki wiszą mu do kolan i ma na sobie resztki zeszłotygodniowej kolacji dodaje zdjęcia z dzisiejszego spacerku. 




A teraz dosypmy troszkę piasku na spodenki....


....i zerwijmy babci kwiatki.


Z tego będą orzechy włoskie. :)








16 komentarzy:

  1. świetna jest ta Wasza mała, chwilami podobna do Makusia, a chwilami do Ciebie :) mam nadzieję, że uda nam sie spotkać na sesję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Bartku, też mam nadzieję, że się uda, może w końcu będzie możliwość wstawić na bloga jakieś ładne zdjęcia Oli z jej mamą.... ;)

      Usuń
  2. Oj z tym nieogranięciem to u mnie jest tak samo :) Ale ja zwalam całą winę na hormony (ciążowe) :) Więc jakieś wytłumaczenie mam na swoje zachowanie :) Trzymaj się ciepło i udanego długiego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w ciąży miałam podobne stany + wszystko mi z rąk leciało :) życzę zdrówka i szczęśliwego rozwiązania! no i naładuj akumulatory zawczasu kochana :)

      Usuń
  3. takie nieogarnięcie to nic , każdy ma chwile słabości i nie mocy ! pozdrawiam i radzę może zrobić sobie wieczór tylko dla siebie zawsze tak naładuję baterię !ktoś może zostać z dzieckiem ?! a ty ......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh... po całym dniu na świeżym powietrzu i wygrzaniu się w słoneczku już mi lepiej :) mam nadzieję, że poza wypoczynkiem uda mi się też co nie co ogarnąć na chacie :P

      Usuń
  4. Ohoho, widzę, że może lejce Ci nie wypadły z rąk, ale konik poniósł;P Spokojnie, to tylko awaria;P
    Ja też tak mam, a szczególnie ostatnio, gdy siedziałam ciągle na ustnych a w weekendy sprawdzałam pisemne:/
    Teraz rozumiem naszych uczniów - myślenie boli i jest męczące;>
    Na odżywienie mózgu dla siebie znalazłam nutellę z gorzkiej czekolady i pochłaniam tony bananów;)
    Życzę pozytywnego, długoweekendowego resetu:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje moja droga koleżanko :) Tobie również życzę udanego długiego weekendu :*

      Usuń
  5. Doliczyłam się tych co najmniej pięciu niedocięgnięć i u siebie.
    Przykładem był wczorajszy dzień, w którym dopiero wieczorem zaczaiłam, że jestem jedynie o jogurcie... A że na noc nie wypada się najadać, zasypiałam w odgłosem burczenia w brzuchu! W pierwszych miesiącach po narodzinach Amelki natomiast, zalewałam durszlak wodą, żeby nie osiadły się na nim resztki makaronu.. efekt taki, że wylałam hektolitry wody, a on wciąż nie był pełny :D Pozdrawiam i łączmy się w sile!
    http://krainapaozji.blogspot.fr/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pocieszyłaś mnie ;) znaczy, że nie jestem sama? :P

      Usuń
    2. No nie jesteś :)
      Myślę, że jet nas wiele, ale nie każda z nas potrafi się przyznać:)
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  6. A tak w ogóle to miał być śmieszny post, ja się broń Boże nie żale... :P zdarzyłam już przywyknąć do tego, że czasem zdarzają mi się takie stany ;) pozdro dla wszystkich chwilowo "nieogarniętych"

    OdpowiedzUsuń
  7. szczerze to ja nie mam takich problemów :) nie wiem z czego to wynika :) hehe, może dlatego, że nie gotuję, sprzątam raz w tygodniu ? A gdy wracam z pracy to Maja za 2 godzinki chodzi spać i tak o, mija mój dzień :)
    Gosiu głowa do góry, raz lepiej raz gorzej :) Monia Ł

    OdpowiedzUsuń
  8. ja po prostu nie wiem, kiedy czas mi upływa... ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj znam to znam, ale będzie lepiej , pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawie to zostało opisane.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...