6 lipca 2013

Misja Szpon



Walczę, od dwóch dni zawzięcie walczę o sprawę życia i śmierci, mojej śmierci. Jeśli bowiem, walkę tą przegram zginę pokonana przez upiorne pazury mojej córki, a w najlepszym wypadku zostanę okaleczona i oszpecona...  Pierwsze konsekwencje tejże wojny można już dostrzec na mej szyi i tatowym nosie. Także motywacja jest silna! Narzędzie zbrodni też jest, nawet dwa! Albo ja albo szpon!

Misja dzień pierwszy
Wyspana Ola to szczęśliwa Ola! To było moje motto przy planowaniu tejże akcji. Godzina 12:cośtam szpon budzi się, jest nakarmiony obiadkiem, chwilę daję jej pooglądać bajeczki, tak dla niepoznaki. Następnie wyciągam narzędzie tortur (nożyczki), sadzam szpona na kolanach i próbuję działać. Od rączek pazurki jeszcze stosunkowo krótkie, więc te jej dzisiaj daruję. Przechodzę do nóżek. Ola widzi nożyczki i już zaczyna się wyrywać. Tłumaczę: "kochanie, mamusia obetnie pazurki, żeby Ola nie drapała siebie i rodziców". Ten argument niestety szybko został odrzucony, co zamanifestowano mi próbą ucieczki.... No cóż. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Mówiono za to, że dzieciom trzeba tłumaczyć. No to matka działa dalej" "Oleńko, mamusia zrobi to tak, że nic nie będziesz czuła, przecież to nic nie boli", "Oleńko nie ciągnij mnie za włosy", "Oleńko nie wyrywaj się" - ja swoje, ona swoje. "Oleńko przecież musimy obciąć w końcu Twoje pazurki, bo się połamią, zrobi się zadziorek, albo wrosną w nóżkę". Chwila walki, ryków, prób ucieczki i odpuszczam "a niech Ci wrosną w nogę, uparciuchu".

Misja dzień drugi
Początek podobny. Pozwalam Oli się wyspać, najeść, włączam jej ostatnio ulubioną piosenkę z Mini Mini ("Stary niedźwiedź mocno śpi") na YouTube i próbuję działać. Okazuje się, że pazurki od rączek niestety w jeden dzień urosły już na tyle, że zakwalifikowały się również na manicure. Plan jednak miałam taki, żeby najpierw zająć się tym, co wydawało mi się trudniejsze, czyli "paznokciami" vel szponami od nóżek. Ola wyhodowała już sobie niezłe krogulce i matce najprawdopodobniej niedługo groziłby donos o zaniedbanie. Więc zaczynam, bo Opieki Społecznej nie zamierzam mieć na głowie. Wyjmuję nożyczki, łapię ręką nóżkę i próbuję zbliżyć narzędzie zbrodni do pazurów. Piosenka gra, Ola wpatrzona w niedźwiadka z teledysku, wszystko idzie jak po maśle. Nie, nie, to tylko moje marzenie... Rzeczywistość jest brutalna. Ola jak tylko widzi nożyczki zaczyna się wyrywać, łapie mnie rączkami za moje, żebym nie zbliżała nożyczek. Krzyczy, drze się, wyje. Łzy jak grochy. I teraz jestem pewna, że sąsiedzi, już pewnie wykręcają numer do opieki. Znęca się nad dzieckiem matka wyrodna! Odczekuje chwile, przecież nie dam się dziecku zapłakać. Ja spocona, ona spocona, a pazury jak są, tak są. Śmieją się drwiąc ze mnie radośnie rosnąc sobie na małych pulchnych paluszkach.
Gapami futrowana nie jestem, więc wpadam na pomysł. Zamienię to w zabawę. Zwykle działało. Tak było w przypadku kryzysu przy myciu zębów, przewijaniu. Biorę maskotkę - Tygryska, będzie moim pomocnikiem. I zaczynamy zabawę. Bawimy się w obcinanie niewidzialnych paznokci na tygryskowych pluszowych łapkach. Po obcięciu każdego pazurka zwierzaczek wesoło podskakuje i śmieje się głośno. Ola się uśmiecha. Bijemy brawo dzielnej maskotce. Pokazuje, żebym kontynuowała zabawę. No to obcinam dalej te wyimaginowane pazury. Tygrysek się cieszy, Ola też. Ok, gotowe. Tygrysek ma już pełny manicure. Czas na Olę. Powtarzam próbę, śpiewam, włączam piosenkę i próbuję zbliżyć nożyczki w nadziei, że Ola potraktuje to jak zabawę z tygryskiem. Niestety... fiasko. Panika, histeria, ryk! No cóż. Nic na siłę. Odkładam "Misję szpon" na wieczór, spróbuję powalczyć, gdy Ola będzie smacznie spała nieświadoma moich zamiarów.
Jeszcze tylko spróbuję zrobić porządek z pazurkami od rączek. Z tymi zawsze idzie nam łatwiej. Nie mam pojęcia dlaczego??? Właściwie to nawet mogę powiedzieć, że porównując z nóżkami idzie jak po maśle. Jednak na wszelki wypadek bawię się jak z tygryskiem. Obcinam, pazurek odpada, ja śmieję się i podskakuję z Olką na kolanach wydając wesołe odgłosy. Działa! Dlaczego nie pozwala mi zrobić tego z nóżkami? Why? Gotowe. Dajemy Oli spokój. Matka może złapać oddech przed wieczorną misją.

Misja dzień drugi (wieczorem)
Ola ululana smacznie śpi w swoim łóżeczku. Daję jej ze dwie godzinki spokojnego snu, żeby wpadła w ten głębszy sen. Kiedy już wydaje mi się, że nadszedł ten właściwy moment wchodzę cichutko. Wyjmuję nożyczki, odsłaniam okno, włączam lampkę, co by widzieć lepiej i odkrywam kołderkę. A tam..... Zonk. Wiedząc, że będę musiała na śpiocha obcinać paznokcie ubrała na noc dziecku śpioszki, długie nogawy, zakryte stópki!!! Nie zabłyszczała matka intelektem! No bywa... No to najpierw akcja odpinanie. Idzie dobrze - dziecko śpi! Wyjmujemy delikatnie najpierw jedną nóżkę, potem drugą. Delikatnie przytrzymuję pytkę, próbując dosięgnąć pazura nożyczkami. Już jestem blisko, już prawie go mam i..... Ola się obraca na brzuszek! Kicha blada! Do góry nogami to ja już na pewno nie obetnę. Delikatnie przewracam śpiącą Fasolcię  z powrotem na plecki i cierpliwie próbuję znowu. Hurra, za trzecim przekręceniem, udaje mi się obciąć dwa pazury od największych paluszków od obu nóżek! Mam ochotę podskoczyć, ale hamuje mnie myśl, że muszę obciąć jeszcze osiem. No i na tym koniec niestety moich sukcesów.... Pocieszam się, że te mniejsze paznokietki nie są jeszcze takie długie, jak te duże. Ale tak, czy siak, będzie trzeba się za dzień lub dwa do nich dobrać... Pozostaje mi tylko życzyć sobie, aby nie trwało to znowu prawie trzech dni, bo tamte, z którymi dziś udało mi się wygrać do tego czasu zdążą urosnąć... No cóż, przypomina to błędne koło i będzie to pewnie syzyfowa praca, do czasu aż nie znajdę jakiegoś sposobu na tą małą Olinkową paznokciofobią.

Wypróbowane przeze mnie sposoby to:
* odwrócenie uwagi bajką, piosenką;
* "na śpiocha"
* zabawianie;
* pokazywanie na sobie;
* wykorzystanie maskotki jako modela :)

Na psychologa jest jeszcze za wcześnie, a mi powoli kończą się pomysły na tą okoliczność. Nie chcę jej obcinać na siłę, bo po pierwsze boję się, że zrobię jej krzywdę, a poza tym nie chcę żeby miła uraz, traumę lub coś w tym temacie... Jeśli znacie jakieś inne sposoby poza tymi wymienionymi przeze mnie, błagam - pomóżcie!










8 komentarzy:

  1. moze zamiast tych nieszczesnych nozyczek postaraj sie o cazki do paznokci moje dziewczyny nie panikuja tak przy pazurach rachu ciachu i po strachu. Ania Marchewka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. również polecam cążki ;) dają radę nawet na Uparciucha :)!

      Usuń
    2. Więc i ja ciążki! Bo przy zwykłych nożyczkach było to samo co u was. Ale ostatnio przypomniałam sobie, że i one były w zestawie i o dziwo działają 100% lepiej. Bez płaczu, za to Lea z ciekawością patrzy co robię. ;)

      Usuń
    3. cążkami próbowałam kiedyś obcinać jej paznokcie, wtedy jeszcze się nie bała tej higienicznej czynności, ale mi niezbyt to szła tym sprzętem... W każdym razie dziękuję dziewczyny za radę, może teraz kiedy ma już większe paluszki, cążkami będzie mi łatwiej, a ich widok nie spowoduje u Oli ataku histerii... :)

      Usuń
  2. Moja Kornelia ani mrugnie przy obcinaniu pazurków kiedy w pomieszczeniu, w którym jestesmy, jest włączony odkurzacz :)

    http://islandofflove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas odkurzacz już by nie zadziałał, bo na jego widok Ola leci pomagać w sprzątaniu :)

      Usuń
  3. Tez miałam ten problem ;D
    Ale teraz ją zagaduję i pokazuję jak obcinam swoje i po problemie ;D

    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pokazywanie na sobie nie działa w naszym przypadku... :(

      Usuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...