Przysłowie mówi, że mowa jest srebrem a milczenie złotem, ale jako matka śmiem twierdzić, że ta reguła sprawdzać się może tylko między dorosłymi. W dorosłym życiu mamy tendencję do wypowiadania dźwięków które niby układają się w słowa, a słowa te w zdania, nawet takie wielokrotnie złożone. Potrafimy całe przemówienie, monolog, słowotok z siebie wyrzucić, a tak często nic to nie znaczy, nic nie wnosi do jakości komunikacji. Nie tak rzadko wypowiadamy zdania, które nic nie znaczą, są kłamstwem, służą do manipulacji...Nadużywamy słów i zapominamy słuchać.
Odkąd zostałam matką i dane jest mi patrzeć na to jak moje dziecko wypowiada pierwsze swoje głoski, powtarza pierwsze słowa i uczy się ich znaczenia, treść przysłowia z pierwszego zdania w tym poście zmienia dla mnie nieco sens. Dla mnie mowa Oli jest złotem, miodem na moje uszy. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego? Każda matka, wie jak trudno jest zrozumieć płaczącego niemowlaka...? Ach... Jak ciężko było gdy komunikacja nasza polegała na tym, że ona krzyczała "łeeeeeeeeeeeeeee", a ja zgadywałam: pić? jeść? przytulić? za zimno? za ciepło? za głośno? za dużo bodźców? nudzi się? mokra pielucha? boli brzuszek? I do głowy człowiek dostawał i od zmysłów odchodził, bo trudniejszej zgadywanki na świecie, nikt mi wcześniej nie zafundował. Ja uczyłam się odróżniać "łee", od "łeeeeee", a ona uczyła się, że jestem obok, słyszę, reaguję i pomagam zaspakajać potrzeby (chociaż nie zawsze trafiałam za pierwszym razem). Kolejne miesiące razem były pod tym względem coraz łatwiejsze, ona więcej rozumiała moich słów, próbowała powtarzać pojedyncze literki przez co czasem nasze rozmowy wyglądały jakbym rozmawiała z małą sówką, albo krówką.
(ja) - Oleńko co mamusi powiesz?
(ona) - a łuuuu
(ja) - Najadłaś się kochanie?
(ona) - a ghuuu
(ja) - A feee, ktoś się tutaj nieźle skasztanił (zrobił kupę)...
(ona) - mmmmmmmmuu
Te wszystkie dźwięki były dla nas początkiem dobrego. Wiedziałam już, że reaguje w jakiś sposób na to co do niej mówię, że nas słyszy, że chce powtarzać, że uczy się i jesteśmy na właściwej drodze, by się dogadać. Po etapie głużenia, gaworzenia przyszedł czas na potarzanie całych sylab. Chociaż wiedziałam, że robi to nieświadomie, nie znając jeszcze znaczenia cieszyłam się jak szalona, gdy usłyszałam z jej ust pierwsze "słowo" - "ma-ma". Tak samo zresztą reagowały babcie na "ba-ba", a tatuś na "ta-ta".
A teraz Ola uwielbia mówić po "koreańsku" ;) wypowiadając jednym tchem miliony różnych przypadkowo dobranych literek, głosek, tworząc wyrazy i zdania, których nie da się powtórzyć w żaden sposób. Z taką umiejętnością pewnie z łatwością mogłaby zostać ambasadorem Polski w Korei Płd (do północnej bym jej nie wysłała), bo Towarzyszy jej przy tym taka mimika i ton głosu, jakby dokładnie wiedziała o co jej chodzi. Patrzy na nas jakbyśmy z Marsa przylecieli, a my staramy się pojąć o czym ona tak zawzięcie rozprawia. Widać, że ma nam wiele mądrego do powiedzenia. I jak tak patrzę na nią jak się produkuje, jak mi coś uparcie tłumaczy, baa, a czasem nawet krzyczy mam wrażenie, że rozprawia na temat równoległych wszechświatów, czarnych dziur, albo porusza jakieś filozoficzne problemy egzytencjalne... Jest tak przekonywująca, tak pewna swoich racji, że jak za kilkadziesiąt lat nie zostanie Panią Prezydent, albo też mówcą jakimś wybitnym to mi opadnie ze zdziwienia szczena do ziemi.
Żebyście nie pomyśleli, że Ola zna tylko "koreański" dodam i pochwalę, że zna na tyle dużo słów w swoim ojczystym języku, że nie muszę już zgadywać (przynajmniej nie tak często), o co jej chodzi.
Dorobiliśmy się bowiem następujących słów/wyrażeń w Olinkowym słowniczku:
"am" (bywa też "mniam") - to "słowo" oznaczające zarówno jedzenie, jak i piecie jest w Top10 najczęściej powtarzanych...
"tata" - był taki okres, że tatą był każdy Pan mijany na ulicy.... Zna dziesięć słów na krzyż, a już wstyd mi przy ludziach robi i stawia w złym świetle... ;)
"mama" - ja :) chociaż musiałam pogodzić się z faktem, że najpierw zaczęła mówić "tata" i długo nie mogła wydusić z siebie "m"
"baba" - babcia, chociaż moja mama woli "babacia", ale wydaje mi się, że będzie musiała na to jeszcze trochę poczekać
"ziazia"/ "dziadzia" - dziadek, wypowiadanie tego sowa widzę, że sprawia jej ogromną przyjemność
"wu" / "bu" - wujek
"ciocia" - bardzo wyraźnie i ładnie wymówione, nie da się z niczym pomylić, to po prostu - ciocia
"Oja"/"Ola" - Ola
"ogoń" - ogon, mówi najczęściej goniąc kota i próbując dorwać się do jego ogonka
"ato" - auto, smaochód
"oko" - oko i lepiej niech Ci nie przyjdzie do głowy pytać jej "gdzie jest oczko?" chyba że chcesz mieć paluch wepchnięty z impetem, te same zasady obowiązują przy pytaniach o uszy i nos
"nionio" - nos, Ola prezentuje nos wkładając doń palucha i grzebiąc.... Nic kultury po Matce nie odziedziczyła... :/
"bu" - but, Ola uwielbia buty (po Matce), kocha je przymierzać, zdejmować, oglądać, gryźć, bawić się nimi
"buuuj"/"buuuu" - buju-buju, czyli bujanie na huśtawce (uwielbia ♥)
"dzidzia" - dzidzia, albo ogólnie wszelkie dzieci, niekoniecznie w wieku niemowlęcym
"Pam" - pan
"Nela"/"Nel" - imię naszej kotki Neli
"a-a" - sygnalizuje siusiu/kupkę (ale jak się zapytam, czy chce "a-a", zawsze zaprzeczy mówiąc "niee")
"tam" - gdzieś, niekoniecznie wcale "tam", czasami ''tu'', zazwyczaj towarzyszy temu wskazanie paluszkiem
"hau-hau" - pies, robiąc to słodko układa usteczka w dziubek :)
"bee" - owca
"siii" - gorące
"sio" - idź precz, stosuje na szczęście tylko do much, komarów i os :D
"nie" - nie i koniec! Olinkowe "nie!" wyraża sprzeciw w sposób niepozostawiający rozmówcy pola do jakiejkolwiek dyskusji. Wymawia je w sposób podobny do tego w jaki niemieccy żołnierze wymawiali do jeńców komendę "raus!"
"niee" - łagodniejsza forma "nie" - Przykłady zastosowania: Ola tłoczy i mówi "a-a", Ja: "Oleńko, chcesz "a-a", robisz kupkę?", Ola: "nie-ee". Oczywiście zaglądam do pampersa, a tam - suprise! ...i weź tu skumaj
"ciap-ciap" - mycie rączek
"siup" - zjeżdżanie ze zjeżdżalni
"ba-ba, ba-ba" - robienie babek z piasku
"o-oo" - piosenka, śpiewanie - to określenie wzięło się z piosenki Pink "Just give me a reason", tam śpiewa "o-o", które Ola podłapała i teraz zawsze tak śpiewa albo sygnalizuje nam, że chce posłuchać piosenki .
"pa-pa" - czyli pożegnanie, zazwyczaj towarzyszy temu machanie rączką
"dada" - spacer, wyjście na dwór (również Top10)
"ba" - banan, bańki, balon (zgadnij sobie!) również Top10
"ha-aaa" - spać
"lala" - lalka
"mi" - miś
"ta" - tak, zdecydowanie zbyt rzadko to wymawia...:/ Kilka razy zdarzyło się to przy pytaniu: "Olu, chcesz pójść z mamusią na spacerek?"
"nie ma" - brak czegoś, koniec, wypowiadaniu tych słów towarzyszy gest rozkładania rączek (uwielbiam jak to mówi ♥)
"da" - daj
"cieść" - cześć
"bdzium-bdzium" - kąpać się, pływać
"bam" - spaść, przewrócić się
"ała" - chore, boli
"bee" - fuj, śmierdzi, niedobre, niesmaczne, towarzysz temu marszczenie nosa i wypluwanie jeśli chodzi o jedzenie, oraz pokazywanie zanoszenie do kosza zużytej pieluchy, jeśli chodzi o smrodek
"eeeee" - określenie dobre na wszystko, szczególnie często stosowane w przypadku nieznajomości nazwy rzeczy, którą pragnie posiąść panna Aleksandra, tutaj niestety pozostawia nas Waćpanna w kwestii domysłów...
Kilka razy też zdarzyło się, że Ola powiedziała bardzo trudne wyrazy powtarzając po nas. Było to jednak zazwyczaj zdarzenie jednorazowe, a udało jej się powiedzieć np. "sięwkuziłem", "Karolina", "psisiedł"
Już nie mogę się doczekać kiedy sobie podyskutujemy np. na temat tego, czy do różowej spódnicy pasują czerwone szpilki, o przyczynach dziury ozonowej albo tego czy powinnam używać mocniejszego makijażu ;) A tak naprawdę nie ważne o czym będziemy rozmawiać, ja zawsze chętnie jej wysłucham....
A dla tych mam przyszłych i obecnych, które chciałby poczytać jak przebiega rozwój mowy u dziecka polecam linki:
http://www.mamazone.pl/tv/film,5510,poczatek-rozwoju-mowy.aspx
http://www.babyboom.pl/dzieci_1_2/rozwoj/etapy_rozwoju_mowy_dziecka.html
http://www.osesek.pl/wychowanie-i-rozwoj-dziecka/rozwoj-dziecka/rozwoj-mowy/832-rozwoj-mowy-dziecka-od-narodzin-do-7-roku-zycia.html
http://dziecisawazne.pl/co-wplywa-na-rozwoj-mowy-dziecka/
http://www.logopedia.net.pl/kategorie/2/rozwoj-mowy.html
Dorobiliśmy się bowiem następujących słów/wyrażeń w Olinkowym słowniczku:
"am" (bywa też "mniam") - to "słowo" oznaczające zarówno jedzenie, jak i piecie jest w Top10 najczęściej powtarzanych...
"tata" - był taki okres, że tatą był każdy Pan mijany na ulicy.... Zna dziesięć słów na krzyż, a już wstyd mi przy ludziach robi i stawia w złym świetle... ;)
"mama" - ja :) chociaż musiałam pogodzić się z faktem, że najpierw zaczęła mówić "tata" i długo nie mogła wydusić z siebie "m"
"baba" - babcia, chociaż moja mama woli "babacia", ale wydaje mi się, że będzie musiała na to jeszcze trochę poczekać
"ziazia"/ "dziadzia" - dziadek, wypowiadanie tego sowa widzę, że sprawia jej ogromną przyjemność
"wu" / "bu" - wujek
"ciocia" - bardzo wyraźnie i ładnie wymówione, nie da się z niczym pomylić, to po prostu - ciocia
"Oja"/"Ola" - Ola
"ogoń" - ogon, mówi najczęściej goniąc kota i próbując dorwać się do jego ogonka
"ato" - auto, smaochód
"oko" - oko i lepiej niech Ci nie przyjdzie do głowy pytać jej "gdzie jest oczko?" chyba że chcesz mieć paluch wepchnięty z impetem, te same zasady obowiązują przy pytaniach o uszy i nos
"nionio" - nos, Ola prezentuje nos wkładając doń palucha i grzebiąc.... Nic kultury po Matce nie odziedziczyła... :/
"bu" - but, Ola uwielbia buty (po Matce), kocha je przymierzać, zdejmować, oglądać, gryźć, bawić się nimi
"buuuj"/"buuuu" - buju-buju, czyli bujanie na huśtawce (uwielbia ♥)
"dzidzia" - dzidzia, albo ogólnie wszelkie dzieci, niekoniecznie w wieku niemowlęcym
"Pam" - pan
"Nela"/"Nel" - imię naszej kotki Neli
"a-a" - sygnalizuje siusiu/kupkę (ale jak się zapytam, czy chce "a-a", zawsze zaprzeczy mówiąc "niee")
"tam" - gdzieś, niekoniecznie wcale "tam", czasami ''tu'', zazwyczaj towarzyszy temu wskazanie paluszkiem
"hau-hau" - pies, robiąc to słodko układa usteczka w dziubek :)
"bee" - owca
"siii" - gorące
"sio" - idź precz, stosuje na szczęście tylko do much, komarów i os :D
"nie" - nie i koniec! Olinkowe "nie!" wyraża sprzeciw w sposób niepozostawiający rozmówcy pola do jakiejkolwiek dyskusji. Wymawia je w sposób podobny do tego w jaki niemieccy żołnierze wymawiali do jeńców komendę "raus!"
"niee" - łagodniejsza forma "nie" - Przykłady zastosowania: Ola tłoczy i mówi "a-a", Ja: "Oleńko, chcesz "a-a", robisz kupkę?", Ola: "nie-ee". Oczywiście zaglądam do pampersa, a tam - suprise! ...i weź tu skumaj
"ciap-ciap" - mycie rączek
"siup" - zjeżdżanie ze zjeżdżalni
"ba-ba, ba-ba" - robienie babek z piasku
"o-oo" - piosenka, śpiewanie - to określenie wzięło się z piosenki Pink "Just give me a reason", tam śpiewa "o-o", które Ola podłapała i teraz zawsze tak śpiewa albo sygnalizuje nam, że chce posłuchać piosenki .
"pa-pa" - czyli pożegnanie, zazwyczaj towarzyszy temu machanie rączką
"dada" - spacer, wyjście na dwór (również Top10)
"ba" - banan, bańki, balon (zgadnij sobie!) również Top10
"ha-aaa" - spać
"lala" - lalka
"mi" - miś
"ta" - tak, zdecydowanie zbyt rzadko to wymawia...:/ Kilka razy zdarzyło się to przy pytaniu: "Olu, chcesz pójść z mamusią na spacerek?"
"nie ma" - brak czegoś, koniec, wypowiadaniu tych słów towarzyszy gest rozkładania rączek (uwielbiam jak to mówi ♥)
"da" - daj
"cieść" - cześć
"bdzium-bdzium" - kąpać się, pływać
"bam" - spaść, przewrócić się
"ała" - chore, boli
"bee" - fuj, śmierdzi, niedobre, niesmaczne, towarzysz temu marszczenie nosa i wypluwanie jeśli chodzi o jedzenie, oraz pokazywanie zanoszenie do kosza zużytej pieluchy, jeśli chodzi o smrodek
"eeeee" - określenie dobre na wszystko, szczególnie często stosowane w przypadku nieznajomości nazwy rzeczy, którą pragnie posiąść panna Aleksandra, tutaj niestety pozostawia nas Waćpanna w kwestii domysłów...
Kilka razy też zdarzyło się, że Ola powiedziała bardzo trudne wyrazy powtarzając po nas. Było to jednak zazwyczaj zdarzenie jednorazowe, a udało jej się powiedzieć np. "sięwkuziłem", "Karolina", "psisiedł"
Już nie mogę się doczekać kiedy sobie podyskutujemy np. na temat tego, czy do różowej spódnicy pasują czerwone szpilki, o przyczynach dziury ozonowej albo tego czy powinnam używać mocniejszego makijażu ;) A tak naprawdę nie ważne o czym będziemy rozmawiać, ja zawsze chętnie jej wysłucham....
Dla chętnych umieszczam filmik nagrany telefonem (więc jakość taka se), jak to przed drzemką panna Aleksandra z Matką swą rozmawia:
A dla tych mam przyszłych i obecnych, które chciałby poczytać jak przebiega rozwój mowy u dziecka polecam linki:
http://www.mamazone.pl/tv/film,5510,poczatek-rozwoju-mowy.aspx
http://www.babyboom.pl/dzieci_1_2/rozwoj/etapy_rozwoju_mowy_dziecka.html
http://www.osesek.pl/wychowanie-i-rozwoj-dziecka/rozwoj-dziecka/rozwoj-mowy/832-rozwoj-mowy-dziecka-od-narodzin-do-7-roku-zycia.html
http://dziecisawazne.pl/co-wplywa-na-rozwoj-mowy-dziecka/
http://www.logopedia.net.pl/kategorie/2/rozwoj-mowy.html
Lubie takie pogawędki ;D
OdpowiedzUsuńMoja Panna S. mówi cały dzień milknie tylko kiedy idzie spać...
Ostatnie odkrycie to łączenie wyrazów ;D
Pozdrawiamy
Film po prostu rewelacyjny :) Mała mądrala :) U nas z mową nieco gorzej, cały czas króluje koreański :D Nic a nic nie rozumiemy, oprócz mama, tata, baba i papa :D
OdpowiedzUsuńJestem baardzo dumna z naszej Aleksandry i jednocześnie zaskoczona, ze po podsumowaniu wszystkiego uzbierał się całkiem dłuugi słowniczek. Brawo dla Olci i buziaki za piękną mowę:))
OdpowiedzUsuńAle pięknie mówi :) Nikodem też miał taki okres dyskusji, gestykulował przy tym zawzięcie, czasem pokrzykiwał i naprawdę strasznie się dziwił jak ja mogę go nie rozumieć :P Słodki to był czas. Teraz niestety nasze dyskusje są bardziej zawzięte, dziecko me uparte okropnie, podczas "kłótni" zazwyczaj krzyczy "zostaw mnie" albo "wyjdź to mój pokój", a skubaniec ma dopiero 5 lat. Aż strach pomyśleć co będzie w okresie dojrzewania :P
OdpowiedzUsuńNo tak, najpierw się chce, żeby dziecko mówiło, potem rozszyfrowuje się tajny kod a na sam koniec, jak już dziecko płynnie i dużo mówi to człowiek z desperacją zastanawia się:'jak się je do cholery wyłącza?'
OdpowiedzUsuńWszystko przed Wami:)
hahaha :) na razie "jaram się" każdym słowem i tym jej koreańskim, ale jak zacznie zadawać 50 pytań w stylu "A dlaczego?", "a po co?", "a jak to?", "a skąd?" pod rząd, pewnie pomyślę, tak jak napisałaś :D
UsuńJa też czekałam na ten moment, kiedy sobie "pogadamy", a teraz mojej trzylatce się buzia nie zamyka :))))Ginę od własnych słów wypowiadanych jej ustami :D
OdpowiedzUsuńDruga córka umiłowała sobie "tata" i nic więcej. Ale jej będzie trudniej, bo już wychowywana jest w środowisku dwujęzycznym. Nie wiem, jak potoczy się jej "mowa", ale chyba jednak będzie sporo opóźniona.