7 lipca 2013

wakacyjny dzień


Pierwszy wakacyjny tydzień już za nami. Baterie ładuję promykami słońca. Cieszy mnie każdy wspólny dzień. Z moją kochaną Olcią dogadujemy się świetnie. Coraz więcej rozumie, coraz więcej słów potrafi już wypowiedzieć (o tym post będzie niebawem), bariery komunikacyjne znikają. Jest coraz śmieszniejsza, kochańsza, mądrzejsza. Na te uśmiechy, miny, fochy małe i duże mogłabym patrzeć w nieskończoność. Tych koślawych wyrazów, tego jej "koreańskiego" języka jak najlepszej piosenki słuchać chciałabym bez końca. I mogłabym bić brawo przez dzień cały, żeby tylko widzieć jej popisy, jej stanie na głowie, taniec, koziołki. Chłonę te nasze wspólne chwile tak jak gąbka chłonie wodę, bo wiem, że od września znów będzie ich mnie, mniej mnie dla niej... 
Cieszę się też każdym spacerem, bo są one wreszcie czystą przyjemnością. No, może z tym małym szczegółem, że Ola nauczyła się być przekupywana podczas spacerów jedzonkiem i ciągle woła "am". Ale to nie jest problem. Zawsze mam coś w zanadrzu na takie okazje: bananka, flipsik, piecie.

Dzień córka moja zaczyna wcześnie (za wcześnie!!! jak dla mnie), bo już koło godz. 6:00, czasem jeszcze szybciej, rzadko później. Na całe szczęście jest zawsze chętny do pomocy Olinkowy tata, który wstaje rano i zajmuje się, w zamian za przespaną nockę. Ja wstaję przed 8:00 i wtedy przejmuję pałeczkę. Robimy śniadanko dla Oli. Zazwyczaj jest to chlebek z serkiem lub szyneczką, albo kaszka na mleczku. Po śniadanku, które wraz z Olą zjadają również jej dwie lalki-bobasy bawimy się klockami, kolorowymi kubeczkami lub czytamy książeczkę. Ja w tym czasie spijam kawkę. Potem zaczynają się nasze codzienne poranne wygłupy i szaleństwa. Ola prezentuje mi swoje stanie na głowie, a ja jej biję brawo. Kilanki, dzikie pląsy po pokoju, pierdziawki i udawanie zwierząt - tak Matka robi z siebie wariatkę. Wszystko dla tego szczerego wpół uzębionego uśmiechu! Potem drzemka, w czasie której to ja staję na głowie by zdążyć z ogarnięciem mieszkania, zjedzeniem swojego śniadania, umycia grzywy i przygotowania rzeczy na spacer. Po około godzince, noo w porywach dwóch słyszę wołanie "mama, mama" dobiegające z sypialni. Obudzona Ola z irokezem na głowie, odciskiem poduszki na policzku, wita mnie swoimi wielkimi wyspanymi oczkami. Znowu ma świetny humorek, gotowa do zabawy i już najchętniej ubrałaby buty i poszła "dada". Ale jeszcze tylko obiadek. Robimy sobie makaronik, ryż lub ziemniaczki z mięskiem, brokułami, kukurydze zajadamy garściami, albo mama smaży naleśniki. W czasie kiedy się gotuje podgryzamy surową marchewkę.

Ostatnio czynności przygotowawcze do obiadu trwały dla Oli zbyt długo i postanowiła dać mi wyraźnie znak, że czas już na ten spacer wyjść przynosząc mi z przedpokoju moje buty. Próbowała nawet założyć mi je na nogę. Swoje też przyniosła razem z torbą do wózka i foremkami do piasku. Wiedziałam, że muszę się spieszyć. Gdy obiad zostanie zjedzony wyruszamy. Spacerujemy po Rynku, parku lub idziemy do ogrodu babci Iwonki. Koniecznie trzeba zaliczyć "buuuu", czyli huśtawkę, "baa baaa baa baaa" czyli robienie babek z piasku i "siiiup" czyli zjeżdżalnie. Gdy upał doskwiera jemy lody dla ochłody i rozkoszujemy się latem.
Wczoraj znowu pogoda pozwoliła na pluskanie się w basenie. I tym razem miałam przy sobie aparat, więc uwieczniłam to szaleństwo wodne i poniżej przedstawiam. Ola po kąpieli w basenie apetyt ma nieziemski, więc dobiera się do krzaczka z porzeczkami albo zajmuje się wcinaniem malinek lub poziomek nazrywanych przez babcię lub dziadka. Takie atrakcje tylko latem! I to bieganie po trawie na bosaka, leżenie na kocyku pod wielkim orzechem, zrywanie stokrotek dziko rozsianych po ogrodzie. Zdecydowanie nie ma milszego  letniego popołudnia.

Gdy mężu mój skończy pracę, idziemy do domu dokończyć (lub dopiero zacząć) obiadek. Kiedy ja oddaję się swoim kulinarnym pasjom, Ola bawi się z tatusiem - ten czas jest dla nich. Oczywiście gdy jemy Ola też domaga się karmienia, jem więc na dwie ręce. Bo tak się składa, że dziecko moje preferuje zawartość maminego talerza. Potem kąpiel w wykonaniu tatula. Ja w tym czasie próbuję odkopać pokój z zabawek i sprawić by znów dało się przejść przezeń bez okrzyków "ałała" wydawanych po nadepnięciu na ostrą krawędź klocka (wiecie o czym mówię, nie?). Po ogarnięciu tego co ogarnięcia wymagało, zabieram się za inne obowiązki, a resztę wieczoru poświęcam na relaks, albo tak jak teraz jestem tu i skrobię post dla tych co chcą wiedzieć jak mijają nam wakacje.











 A tak szalała Ola w baseno-pontonie:












Relaks w najczystszej postaci, podczas gdy lala się topi... ;)












  




Tak uśmiecham się do słonka buzią umorusaną od porzeczek:



W poszukiwaniu czterolistnej koniczyny:


Nasz ostatni (bardzo udany) zakup w CCC, Oli ostatnio najulubieńsze buciki: 




A to Oli nowa lala, a właściwie aniołek, nabyty na kiermaszu z okazji Dni Starogardu przy stoisku wspaniałej "Filiżanki":


7 komentarzy:

  1. To się nazywa zoorganizowany dzień p Gosiu. Ola jest bombastyczna super sa te jej minki ... Kożystajcie ile można to takie cenne za pare lat cudownie się wspomina.

    OdpowiedzUsuń
  2. Letni dzień w 100% wykorzystany:) Foty bombastyczne i widzę, że u Ciebie też lawenda;> A aniołek przepiękny, bo rudy;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj skąd ja to znam !! Nasz dzień wygląda bardzo podobnie :) Przynoszenie butów do kuchni lub ciągłe wołanie do przedpokoju i pokazywanie wózka jest także na porządku dziennym ;)). Wspaniały ten czas z maluszkami jest, więc korzystaj Kochana z tych wakacji na maksa ! Bawcie się dobrze na wyjeździe!

    PS: "Relaks w najczystszej postaci, podczas gdy lala się topi... ;) " ---> padłam ze śmiechu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahh aż żałuję, że ja nie mam ogrodu! Też bardzo chętnie bym spędziła czas ze swoim dzieckiem na trawce albo w gumowym pontonie. Tak jak napisała p. Ania, za kilka lat już tego nie będzie, więc trzeba się tym nacieszyć! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. piekne zdjecia, jaki masz aparat i obiektyw, bo wlasnie czegos szukam :) dzieki za odp. N+

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hallo!!!!!!!!!!!!!!!! czekam nieciepliwie na odpowiedz :)

      Usuń
    2. przepraszam za zwłokę w odpowiedzi, ale jakoś przeoczyłam ten komentarz, no więc ja korzystam z poczciwego staruszka - Nikona D-40, obiektywy mam dwa, jeden: AF-S NIKKOR 55-200 mm 1:4-5.6G, i drugi: AF-S NIKKOR 18-55mm 1:3.5-5.6G

      Usuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...