6 listopada 2013

Gdzie zostawisz dziecko, jeśli chcesz spokojnie zrobić zakupy?


Zdjęcie STĄD

Pójście na zakupy z dzieckiem to nie jest bułka z masłem. Chaotyczny bieg między regałami, poruszanie się w kierunku przeciwnym do kierunku "zwiedzania", wyjmowanie, albo co gorsza dorzucanie do koszyka nadprogramowych zakupów, płacz przy każdej próbie odebrania upragnionej i wymarzonej plastikowej szklanki - to tylko niektóre z atrakcji jakie zafunduje Wam małoletnie potomstwo podczas wydawania ciężko zarobionej kasy. 

Okazuje się, że zakupy, które mogłyby trwać góra dwie godziny z dzieckiem pod pachą zajmują cztery, bo zamiast skrupulatnego realizowania planu i podążania alejkami z listą zakupów w poszukiwaniu kolejnych pozycji musimy zrobić kolejną nieplanowaną przerwę na kupę, picie, jedzenie lub zabawę.
Osobiście nie często zabieram Olę ze sobą na te większe zakupy do dużych marketów. Uważam, że to niewygodne zarówno dla niej jak i dla nas. Dziecko męczy się i nudzi podczas długich zakupów. Duże skupiska ludzi, to dużo zarazków. Miejsce pełne napalonych na wydawanie szmalu i hałas to niezbyt komfortowe miejsce dla małego dziecka. 

Dziś zrobiłam wyjątek i na zakupy do Ikei wzięłam Olę. Było wesoło, były "extra" sztuki w koszyku, były nadprogramowe przerwy i dwa razy dłuższe zakupy. Nie żałuję. Raz na jakiś czas warto pokazać dziecku tą całą masę pięknych rzeczy patrzących na nas z półek i uświadomić, że świat nie kończy się na spożywczaku z naprzeciwka. 

A co jeśli nie lubimy ciągać dziecka za sobą dziecka po Ikei, Auchan, Tesco, Brico, Media i Polo - Marketach? A no nic prostszego, można na przykład znaleźć dziecku opiekę, albo po prostu zostawić je w samochodzie na parkingu. 
Tak, tak. Dobrze przeczytaliście. 
Można zostawić dziecko na parkingu w samochodzie. Nie ma przecież na to żadnych ograniczeń. Ani wiekowych, ani czasowych. Ta metoda doskonale sprawdza się w przypadku dzieci w każdym wieku. Przy czym im mniejsze dziecko tym mniej świadome sytuacji, więc na pewno nie trzeba obawiać się, że znienawidzi nas za to do końca życia.  Hmm... no właśnie "końca życia".... 
Każdy racjonalnie myślący człowiek, wie przecież, że ze względu na ryzyko udaru cieplnego, ta metoda sprawdza się średnio, no chyba, że dziecko przeszkadza nam nie tylko w zakupach.

Raz na jakiś czas, czasem nawet całkiem rzadko zdarza nam się natrafić w swym życiu na kompletnych idiotów. Dziś był mój dzień! 
Spotkałam ich. Wyglądali całkiem zwyczajnie: jak Ty i ja. 
Jednak okazali się kompletnie różni, bo pozbawieni empatii, odpowiedzialności i wyobraźni. 
Oni to zrobili. Mi i Tobie nigdy by nie przyszło do głowy. 


Dziś po udanych zakupach wracałyśmy do samochodu zaparkowanego pod Ikeą. Zbliżając się do auta usłyszałyśmy dźwięk wyjącego alarmu dobiegający z samochodu zaparkowanego jakieś 3 miejsca dalej. Koło samochodu stało starsze małżeństwo. Zaglądało do niego. Spytałyśmy co się dzieje. Odpowiedzieli, że włącza się alarm, bo w środku zamknięte jest dziecko i strasznie płacze. Na jedną mikrosekundę oniemiałam. Myślałam, że "takie" rzeczy zdarzają się tylko w reklamach, telewizji, za granicą. Nie w mojej obecności, nie na mych oczach. 



Zdjęcie STĄD

Wszyscy wiedzieliśmy, że trzeba działać. Poinformowana została ochrona sklepu, która przez głośniki nadała komunikat o płaczącym od kilkunastu minut (przynajmniej od takiego czasu byli świadkami tego ci starsi Państwo) dziecku. Czekaliśmy jeszcze 5 minut próbując dostać się do samochodu. Po tym czasie uznaliśmy za stosowne poinformowanie Policji, która zaręczyła, że już jest w drodze. 
Przy samochodzie zaczął gromadzić się coraz większy tłum gapiów i ludzi chcących pomóc. Samochód był na rosyjskich numerach. Podejrzewaliśmy więc, że chłopczyk zamknięty w środku, nie bardzo rozumie nasze słowa mające na celu uspokojenie go. Do pomocy włączyło się młode małżeństwo rozmawiające po rosyjsku. 

Z tego co zrozumiałam Pani próbowała wytłumaczyć chłopcu, że mamusia zaraz przyjdzie, że my tu z nim poczekamy i go nie zostawimy. Potem widząc, że dziecko próbuje ciągnąc za klamkę, poprosiła go by spróbował mocniej. Chłopiec pociągnął jeszcze raz, tym razem z większą siłą. Udało się, drzwi samochodu otworzyły się. Pomyślałam "Mądry chłopiec, głupich rodziców".Kobieta chwyciła chłopca w ramiona i próbowała go uspokoić. W samochodzie znaleźliśmy koc i okryliśmy nim dziecko. Był roztrzęsiony, zanosił się płaczem i nie mógł się uspokoić.
Ten chłopiec nie chciał nowej zabawki, nie chciał pić, jeść, spać. Chciał do mamy, a w ramionach trzymała go kobieta, którą pierwszy raz widział na oczy. 

Po jakichś pięciu minutach przybiegli  "rodzice" chłopca. Oboje mocno zdziwieni, z czego problem zrobiliśmy. Ojciec nawet nie podszedł do syna, tylko zaczął sprawdzać, czy nic mu nie zginęło z samochodu, który od kilku chwil stał otwarty na oścież. Powtarzał tylko, że mamy się uspokoić, że nic się nie stało. 
A mogło. 

Co gdyby chłopiec otworzył drzwi, gdy nikogo z nas nie byłoby w pobliżu samochodu. Gdyby wyszedł na ulicę, wpadł pod samochód, został porwany, zgubił się? Gdyby się od tego płaczu zakrztusił, lub udusił z braku powietrza?

Dopiero po kolejnych 15 minutach przyjechała Policja. Na szczęście zdążyła przybyć jeszcze przed odjazdem "tych Państwa". Nie wiem co było dalej, odjechałam. 

Chcąc, nie chcąc stałam się świadkiem tragedii. Tragedii dziecka, który potraktowany został jak niepotrzebny bagaż.  Chłopiec ten może już bezpowrotnie pozbawiony został poczucia bezpieczeństwa. Na jego ufnej duszyczce pojawiła się skaza. 
Na szczęście nie stało się nic gorszego poza tym, że w ten piękny listopadowy dzień rodzice zafundowali sobie nową komodę i dywan, a swojemu dwuletniemu synowi: stres, strach i łzy.

A tak dla przypomnienia poniżej umieszczam film wspierający kampanię w Stanach Zjednoczonych informująca rodziców o niebezpieczeństwie grożącym dziecku zamkniętym w samochodzie.




19 komentarzy:

  1. To nie do ppmyslenia...ale zdaza sie i to jest tragiczne. Nie potrafie sobie tego wytlumaczyc...jak mozna? Mysle ze co niektorzy rodzice dzieci miec niepowinni. Z drugiej zas strony dobrze ze byla reakcja ludzi....bo mam wrazenie ze w wiekszosci panuje znieczulica. Dzieki Bogu tak to sie skonczylo...choc nie wiemy jak to sie odbije na psychice dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!!! Aż się poryczałam..nie wiem czy nad głupotą rodziców, czy nad niedolą tego dziecka...Wiesz kochana, dzięki Bogu, że mamy listopad......reszty nie trzeba komentować...

    OdpowiedzUsuń
  3. To jakaś paranoja co a raczej o czym nie myślą te osoby zostawiające dziecko w aucie?!z pewnością jakby ktoś chciał temu dziecku pomóc i wybił szybę to pewnie jeszcze czekałaby go sprawa za zniszczenia skoro ojciec bardziej o auto się martwił! super,że jeszcze ktoś się losem dziecka zainteresował,że nie przeszedł obojętnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Głupota ludzka nie zna granic i na dodatek owi rodzice jeszcze nie widzieli problemu, że zostawili samo dziecko w samochodzie, aż brak słów. Dobrze, że ktoś wogóle zainteresował się losem tego chłopca

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzwoni się po ochronę sklepu i po policję, bo inaczej się idioci nie nauczą. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ochrona sklepu była poinformowana, po policję zadzwoniła moja teściowa. Przyjechali i z tego co jeszcze usłyszałam spytali tą "matkę": "Czy Pani wie, że to jest przestępstwo?". Odpowiedziała, że wie i wtedy poprosili o dokumenty i zaczęli ich spisywać. Pewnie i tak nic im nie zrobią, ale może chociaż mandat i rozmowa z Panami może da im coś do myślenia....

      Usuń
  6. czytam i nie wierzę - ci rodzice to chyba mieli z głową coś nie tak. nie jestem w stanie zrozumieć jak można zostawić dziecko w aucie i iść na zakupy. Czy musi stać się jakaś tragedia by rodzice pomyśleli, że jesteśmy odpowiedzialni za tego małego człowieczka, który nam ufa.... . jestem w totalnym szoku

    OdpowiedzUsuń
  7. nie no masakra jakaś ...
    ręce i nogi opadają jak się widzi co "rodzice" ze swoimi dzieciakami wyprawiają
    ale być może to spowodowane jest tym że żadnych konsekwencji się nie ponosi
    a wręcz przeciwnie - w końcu pani "W" jest tego świetnym przykładem jak na śmierci własnego dziecka można zrobić karierę !!!


    OdpowiedzUsuń
  8. O masakra! Jak pisałam o tej kampanii, to myślałam że tak naprawdę to się nie zdarza, że może gdzieś tam, daleko ... . Tak tylko ku przestrodze i dla uczulenia na problem, który mniemałam że istnieje "gdzieś tam". A ty pokazujesz, że jednak takie rzeczy dzieją się na co dzień - obok nas! Boże, jak pomyślę co się mogło stać ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak myślałam, że to nie zdarza się na co dzień w Gdańsku, a jednak. :(

      Usuń
  9. aż mi się płakać zachciało! Co za masakra! JAki brak mózgu !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja płakałam. Trzymałam Olkę na rękach i próbowałyśmy przez szybę zająć chłopca rozmową. Patrzyłam jak żałośnie płacze i sama się rozpłakałam, bo nie mogłam znieść myśli, że ktoś tak potraktował to biedne niczemu nie winne dziecko. Kto wie, jakie jeszcze rzeczy fundują mu rodzice.

      Usuń
  10. aż się poryczałam, jak można być tak bezmyślnym :( co to biedne dziecko musiało przeżywać.

    OdpowiedzUsuń
  11. ja po tej kampanii jak chodzę na parkingu to zaglądam ludziom do aut czy nie zostawili dziecka ... Popłakałam sie bo czułam strach tego dziecka ...

    OdpowiedzUsuń
  12. Aż mam łzy w oczach... Co za ludzie... Brak słów... :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Masakra, co ludzie potrafią zrobić.. Ja bym szybę wybiła i miała gdzieś to co powiedzą rodzice dziecka i dobrze, że ktoś zadzwonił na policję..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm.. zbicie szyby to nie taka prosta sprawa. Poza tym dziecko cały czas się przemieszczało po samochodzie i mogłoby oberwać odłamkiem, czy coś. Natomiast, jeśli chodzi o powiadomienie policji, to nie miałyśmy ani grama wątpliwości, że to należy zrobić jak najszybciej.

      Usuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...